HITY BLOGEREK! Kosmetyki naturalne, które spełniają obietnice producenta i działają
Obietnice producenta, deklaracje na kolorowych etykietach, ładne obrazki – to one są najczęściej podstawą do zakupu kosmetyku. Zgodnie z prawem producent nie może obiecywać działania, którego produkt nie jest w stanie spełnić, ale w praktyce różnie bywa. Dużo zależy od naszej cery, pory roku, miejsca zamieszkania, alergii – to wszytko wpływa też na “odbiór” składników aktywnych z kosmetyków. Skupmy się jednak na składach – logicznie rozumując 0,5% kwasu hialuronowego w formule może nie być wystarczające do nawilżenia naskórka, pomimo, że kosmetyk ten składnik zawiera. Bazując na naszych doświadczeniach w kolejnym poście z serii HITY BLOGEREK dzielimy się z Wami takimi kosmetykami naturalnymi, które w 100% spełniają wszystkie obietnice producenta, a czasem nawet więcej!
BIOUP, Naturalny olejek myjący do twarzy z emulgatorem
LaQ, Musy do mycia twarzy
Aneta, autorka bloga CosmetiCosmos:
Moim ulubionym etapem pielęgnacji jest oczyszczanie skóry. Jestem posiadaczką cery tłustej, często nadmiernie wydzielającej sebum, z rozszerzonymi porami, a jednocześnie odwodnionej i trochę wrażliwej. Oczyszczanie takiej skóry musi więc idealnie balansować na krawędzi skuteczności i delikatności.
Miałam okazję używać wielu olejków myjących, ale ten polskiej marki BIOUP jest moim absolutnym faworytem! Olejek jest IDEALNY przez to, że posiada w pełni naturalny skład z dodatkiem emulgatora (z kokosa i gliceryny). Bazą są oleje roślinne (słonecznikowy, z pestek moreli, z pestek winogron), skwalan oraz cytrynowy olejek eteryczny. Pachnie ślicznie, naturalnie, cytrusowo, nie jest bardzo tłusty, a dzięki zawartości emulgatora w połączeniu z wodą tworzy mleczną emulsję i usuwa WSZYSTKIE zanieczyszczenia ze skóry. Jest przy tym łagodny dla skóry, a nawet oczu, nie “zapycha” i nie podrażnia. Można nim także bez problemu zmyć makijaż. Na zdjęciu widzicie stare opakowanie, obecnie olejek jest w szkle. Kosztuje ok. 60 zł/150 ml i jest wydajny.
Musy LaQ z kolei to hit, który nie tylko jest tani (11-15 zł/100 ml), ale i łatwo dostępny (m.in. stacjonarnie Auchan, z odbiorem za free empik.com). Do wyboru mamy trzy wersje, z czego ja znam dwie: żółtą z korundem (czyli peelingującą) oraz mocno oczyszczającą z węglem aktywnym. Różowa jest najdelikatniejsza. Musy to gęsta, niesamowicie wydajna pasta, która pieni się w kontakcie z wodą. Świetnie oczyszcza skórę, przymyka pory, wersja żółta dodatkowo usuwa martwy naskórek (drobinki korundu są bardzo ostre i drobne, jest ich dużo), natomiast czarna z węglem aktywnym przyspiesza gojenie wyprysków i działa antybakteryjnie (wskazana do cer tłustych). Zapachy są specyficzne, nie wiem dlaczego, ale kojarzą mi się z ananasem 🙂 Taki niby mały słoiczek wystarcza na wiele miesięcy (!) codziennego używania (oczywiście wersji z korundem nie używamy codziennie, traktujemy ją jak peeling, max 2x w tygodniu).
Serum do skóry głowy Mniej problemów, Więcej włosów – Nowa
Kosmetyka
Magda, autorka bloga Feminine:
Każdy,
kto próbuje zagęścić czuprynę wie jak bardzo frustrujące bywa to
wyzwanie. Ja chcę Wam dziś polecić produkt, który rzeczywiście daje
rezultaty. Kosmetykiem, który mogę zaliczyć do tych bardzo skutecznych w
działaniu to z pewnością serum “Mniej problemów, więcej włosów” marki Nowa
Kosmetyka. Skoro mowa o spełnianiu obietnic, najpierw sprawdźmy co mówi
o nim sam producent: “Serum
do skóry głowy ,,Mniej problemów, więcej włosów” jest lekką, ale
odżywczą miksturą precyzyjnie dobranych składników, która kompleksowo
zadba o skórę głowy. Jej działanie sprawdzi się nie tylko, gdy chcesz
uspokoić pracę gruczołów łojowych lub nawilżyć skórę głowy. Serum
poprawia krążenie w skórze i dostarcza jej składników budujących i
wzmacniających włosy. Dzięki temu fryzura ma szansę zagęszczać się i
szybciej rosnąć, a Ty zyskujesz spokojną głowę.”
Co
tu dużo mówić – zgadzam się naprawdę ze wszystkim. Serum znalazłam w
Naturalnie z pudełka i stosuję je regularnie już dłuższy czas (od kilku
miesięcy). Nie tylko ogranicza ono przetłuszczanie scalpu, a mam z tym
spory problem, ale także daje niesamowite efekty w kwestii pojawiania
się nowych włosów. Baby hair przybywa po nim jak przysłowiowych grzybów
po deszczu. Jeśli
masz włosy osłabione, przerzedzone, bez życia – spróbuj, a nie będziesz
żałować. Zgodnie z nazwą – problemów z włosami ubywa, a włosów jest
więcej 🙂
Nova Kosmetyka, Serum do paznokci Na ratunek po hybrydzie
Magda, autorka bloga NaTropiePiękna:
Z założenia ten temat
powinien być prosty, bo przecież każda z nas kupując kosmetyk
zakłada, albo przynajmniej ma nadzieję, że będzie działał tak
jak obiecuje producent. Ale niestety zbyt często przekonujemy się,
że wcale tak nie jest! Dlatego warto podzielić się takimi
kosmetycznymi perełkami, które naprawdę działają i nie zawodzą!
I taką moją perełką jest serum Na ratunek po hybrydzie od Nowej
Kosmetyki. Serum ma prosty lecz bardzo mocny zarazem skład: zawiera
keratynę, czyli białko będące budulcem naszych włosów i
paznokci, masło shea, lanolinę, wosk pszczeli, gumę ksantanową,
witaminę E i olejki eteryczne. Tylko tyle i AŻ tyle, bo okazuje
się, ze to serum ma wielką moc uzdrawiania słabych i zniszczonych
paznokci! Sama nosze hybrydy i co prawda nie niszczą mi one płytki
paznokcia, ale niestety moje paznokcie od zawsze były bardzo kruche
i łamliwe! Bez hybryd w ciągu dwóch dni kilka na pewno byłoby
złamanych, a zapuszczenie ich na więcej niż 2-3 milimetry nie
chodzi w grę. Dlatego z ciekawością zaczęłam używać tego serum
i o rany, jak ono działa! Zapach ma specyficzny, przypominający
przyprawę maggi, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Wchłania
się w ciągu kilku-kilkunastu minut dlatego warto używać je na
noc. Natomiast w ciągu trzech tygodni moje paznokcie zrobiły się
ładniejsze wizualnie i twarde jak nigdy dotąd! Serio! Mogłabym
przez kilka tygodni zrobić sobie przerwę od hybryd i paznokcie nie
byłyby połamane. Stosowałam to serum przez prawie 5 tygodni, a
potem już zatęskniłam za kolorem na paznokciach, ale dobrze mieć
świadomość, że jest coś co poratuje moje pazurki, gdy będą w
gorszej formie! Polecam je szczerze nie tylko wielbicielkom hybryd,
ale wszystkim, którzy chcą mieć zadbane, mocniejsze paznokcie!
Clochee,
energetyzująco-rozjaśniający krem pod oczy
Paulina, autorka bloga Alstroemeriav:
Krem pod oczy: dla
niektórych ten rodzaj kremu może wydawać się zbędny, ale warto
pamiętać, że stosując te same kremy zarówno na twarz jak i pod
oczy, to przy cięższych formułach możemy nabawić się prosaków.
Skóra pod oczami jest cieńsza i łatwiej doprowadzić do jej
zapchania, dlatego warto zainwestować w krem stworzony typowo do
stosowania pod oczy. Przerobiłam już różne takie kremy: z wyższej
półki cenowej (Mokosh), jak i ze średniej (BeOrganic), te tańsze
(Vianek, Sylveco) oraz chwalony przez wiele osób krem Nacomi.
Wszystkie je łączy to samo: kompletny brak efektu i/lub
podrażnienie skóry. Udało mi się jednak trafić na krem, który
faktycznie spełnia obietnice producenta, który stał się moim
absolutnym ulubieńcem w tej kategorii: energetyzująco-rozjaśniający
krem pod oczy Clochee!
Po pierwsze robi to, na
czym najbardziej mi zależy, czyli rozjaśnia cienie pod oczami
– przy regularnym stosowaniu widać naprawdę dużą różnicę, a
cienie i obrzęki są widocznie zmniejszone. Za rozjaśnienie
i napięcie skóry odpowiadają tutaj kofeina, ekstrakt ze strelicji
białej i komórki macierzyste jabłka. Krem sprawia, że skóra
pod oczami wygląda na bardziej promienną, jest napięta i
wygładzona, a oznaki zmęczenia są zdecydowanie zmniejszone (i
mówię to ja, osoba, która ma bardzo duży problem z cieniami pod
oczami!). Krem też naprawdę dobrze nawilża, w składzie
znajdziemy glicerynę oraz oleje arganowy, jojoba i słonecznikowy.
Konsystencja nie jest nieprzyjemnie ciężka, ale nie jest też
przesadnie lekka: krem dość szybko się wchłania, ale zostawia
delikatny, nietłusty ochronny woal, na który bez problemu można
nałożyć korektor pod oczy w razie potrzeby – nic się nie
roluje. Dobrze spisuje się zarówno zaaplikowany cienką warstwą,
jak i grubszą na noc w formie maseczki, a do tego można go bez obaw
nakładać też na powieki.
Dodatkowymi plusami są
szklane opakowanie z pompką oraz przyjemny, neutralny zapach.
Krem pod oczy Clochee jest zdecydowanie najdroższym kremem tego typu
jaki stosowałam (cena regularna to 129 zł za 15 ml), ale naprawdę
warto się nim zainteresować 🙂
Bema Cosmetici, Włoskie kosmetyki naturalne
Aneta, autorka bloga CosmetiCosmos:
Kosmetyki marki Bema Cosmetici są absolutnie wyjątkowe! Marka pochodzi z Włoch, posiada nienaganne, naturalne składy. To, co je wyróżnia, to zdolność do długotrwałego nawilżania skóry, a jednocześnie delikatność konsystencji i brak tłustej warstwy pozostawionej na skórze. Zarówno kremy do twarzy, które miałam (do cery tłustej i mieszanej), maseczki, płyn do higieny intymnej (świetny, bardzo delikatny, nie podrażniający, a jednocześnie doskonale odświeżający, z pompką), jak i najlepszy ever krem do rąk – wszystkie produkty są bardzo wysokiej jakości. Kremy doskonale radzą sobie ze skórą tłustą – z jednej strony świetnie je nawilżając, a z drugiej delikatnie matując i regulując nadmierne wydzielanie sebum.
Krem do rąk Bema jest tak dobry, że po remoncie dosłownie uratował moje dłonie. Niestety nie umiem pracować w grubych rękawicach, a prace porządkowe dały się skórze we znaki – była mocno podrażniona, przesuszona, że aż miejscami pękała i łuszczyła się – DRAMAT. Żaden krem nie pomagał, nawet nakładany grubą warstwą na noc pod bawełniane rękawiczki. Tymczasem krem do rąk Bema (40 zł/75 ml) już w trzy dni znacząco poprawił stan skóry, a co za tym idzie mój komfort. Po tygodniu nie było śladu po przesuszeniach! Tak jest dobry! Zużyłam do tej pory dwie tubki i jeszcze go kupię nieraz.
- Przeczytaj też: Recenzja kosmetyków Bema Cosmetici
- Przeczytaj też: Ranking moich hitów 2018 roku
Hydrolaty – naturalne mgiełki i toniki do twarzy
Pisząc o kosmetykach, które naprawdę działają nie sposób nie wspomnieć o hydrolatach. Jestem ich ogromną fanką, zużyłam już całe mnóstwo buteleczek, różnych marek, pojemności i rodzai. Zdaję sobie sprawę, że część osób nie jest w stanie zauważyć ich dobroczynnego wpływu na cerę, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do natychmiastowych rezultatów, tu i teraz. Tymczasem do hydrolatów potrzeba cierpliwości i uporu. Działania tonizującego (tu uwaga – hydrolaty mają różne pH, coraz częściej ta informacja jest podana przez producenta) nie da się zauważyć po kilku użyciach, dlatego dużo łatwiej zauważyć nawilżenie, rozświetlenie, przyspieszenie gojenia drobnych ranek i wyprysków, regulacja nadmiernego wydzielania sebum, łagodzenie podrażnień i zaczerwienienia. Trzeba jednak dobrać rodzaj hydrolatu oraz firmę (to wiąże się ze stężeniem i jakością) do swojej cery, szukać, próbować, porównywać. Uwaga na alergie – jak na każdy kosmetyk hydrolaty mogą wywoływać działania niepożądane, najczęściej reakcje uczuleniowe, szczególnie jeśli są silnie skoncentrowane (można je rozcieńczać lub dodawać do maseczek). Moje ulubione? Malinowy, z liści porzeczki, champaka, jaśminowy, miętowy (na lato), cytrynowy i bergamotkowy – nie tylko działają, ale i pięknie pachną, co umila codzienną aplikację.
- Zobacz też: Jak dobrać i stosować hydrolaty?
Jakie kosmetyki Wy uważacie za najlepiej działające i faktycznie spełniające wszystkie obietnice producenta? Podzielcie się swoimi odkryciami w komentarzach 🙂





