Lily Lolo, Naturalne kosmetyki do makijażu: Maskara Big Lash, paletka różu - recenzja, opinie
Kolejny post dla fanek naturalnej kolorówki. Tym razem porozmawiamy o paletce róży do policzków oraz tuszu do rzęs. Wiem, że wiele z Was wciąż szuka dobrej, naturalnej maskary, a nie jest to zadanie łatwe. Sama poznałam na razie tylko trzy i szczerze? Big Lash Mascara od Lily Lolo jest pierwszą naturalną maskarą, która jest idealna na dzień, a efekt, jaki nią uzyskuję, po prostu mi się podoba! Ładnie podkreśla rzęsy, rozdziela je, ale początki nie były takie obiecujące...
Poprzednio pisałam o podkładzie mineralnym Lily Lolo, pędzlu kabuki oraz pudrze matującym. Podlinkowałam Wam niżej:
Lily Lolo, Paletka prasowanych róży do policzków Naked Pink
Paletka naturalnych prasowanych róży do policzków w odcieniu Naked Pink dla jasnych cer. Dostępny jest także odcień Coralista z odcieniach ceglastych i brzoskwiniowych dla ciemniejszych karnacji. Kosztuje 90zł/90g, ale może poszczycić się dużą wydajnością.Paletkę różu kupimy w białym kartoniku. Wewnątrz znajdziemy plastikowe, porządne opakowanie, które dość trudno się otwiera - przynajmniej mój egzemplarz. Plastik jest solidny, już raz mi wypadł i kompletnie nic się nie połamało, także lustereczko w środku ocalało. Niewielka kasetka jest praktycznym gadżetem nie tylko do kosmetyczki czy torebki, ale również na podróż, ponieważ sama się nie otworzy i posiada lusterko. W paletce znajdują się dwa odcienie:
- ciemniejszy, matowy, ale o satynowym wykończeniu, chłodny odcień różu, idealny do jasnej karnacji do podkreślenia policzków,
- jaśniejszy, odbijający lekko światło, bez brokatu czy drobinek, dający ładną, nienachalną taflę, trochę przypominający różowy rozświetlacz.
Oba odcienie posiadają jedwabistą konsystencję. Nie pylą się, łatwo nabierają na pędzel, nie kruszą. Dobrze trzymają się skóry, choć w ciągu dnia lekko się ścierają. Nie zauważyłam, żeby "zapychały". Róże są praktycznie bezzapachowe i posiadają przyjemny, naturalny i wegański skład.
Skład: Mica, Simmondsia Chinensis (Jojoba)
Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Punica Granatum
(Pomegranate) Seed Oil, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil,
Leptospermum Scoparium (Manuka) Oil, Sodium Hyaluronate, Eryngium
Maritimum Callus Culture Filtrate, [+/- Silica, Tin Oxide, CI 77891
(Titanium Dioxide), CI 77007 (Ultramarines), CI 77491 (Iron Oxide),
CI 77742 (Iron Oxide)].
Róż jest idealnym, delikatnym muśnięciem świeżości w makijażu dziennym. Na zdjęciu wyżej z prawej strony satynowy, matowy, ciemniejszy róż, natomiast z lewej lekko rozświetlający, jaśniejszy odcień. Myślę, że pomimo delikatności produktu widzicie różnicę. Oczywiście na żywo jest ona trochę bardziej widoczna, szczególnie, że jaśniejszy odcień tworzy delikatną, odbijającą taflę, która wygląda niesamowicie naturalnie i subtelnie (dlatego używam go często także jako cienia do powiek).
Oba odcienie nadają cerze świeżości, a jaśniejszy dodatkowo trochę blasku, przez co twarz wygląda na młodszą i wypoczętą. Można używać ich solo albo łączyć ze sobą, uzyskując kolejny odcień. Róże równie pięknie wyglądają na powiekach i kiedy bardzo się spieszę, używam produktu jak cienia :) Nie sądzę, aby dało się nimi zrobić plamy, ponieważ jedwabista formuła pięknie się rozciera, a intensywność można stopniować. Obecnie róż nakładam pędzlem z Biedronki, ale równie dobrze spisują się inne pędzle, muszą być tylko dość puchate. To idealny róż na co dzień, gdy chcemy szybko musnąć policzki świeżością i wyjść z domu. A jeśli chcemy mocniej podkreślić urodę, wystarczy zaaplikować kosmetyk kilkukrotnie lub spryskać pędzel hydrolatem i nałożyć je na mokro (oczywiście ostrożnie i delikatnie, aby nie zrobić plamy). Sprawia to, że paletka jest uniwersalna, ale przy ciemniejszej karnacji prawdopodobnie będzie niewidoczna. Jest za to idealna dla bladziochów :)
Lily Lolo, Naturalny tusz do rzęs Big Lash Mascara
"Najnowsza innowacja marki, dzięki której rzęsy będą grubsze, gęstsze i dłuższe niż kiedykolwiek. Nowatorska formuła pozbawiona potencjalnie drażniących, czy też alergizujących substancji tj. sadza i DEA, oraz innowacyjna szczoteczka, zapewniają wyjątkową trwałość i hipnotyzujący efekt perfekcyjnie podkreślonych rzęs." Kosztuje ok. 75 zł/6,5ml.
Tusz kupimy w kartoniku, wewnątrz którego kryje się czarne, plastikowe, klasyczne opakowanie. To, co wyróżnia produkt to skład bez parafiny, silikonów, DEA, BHT, alkoholu, glikoli czy substancji zapachowych.
Skład: Aqua, Stearic Acid, C18-36 Acid
Triglyceride, Propanediol, Helianthus Annuus Seed Cera, Oryza Sativa
Bran Cera, Acacia Senegal Gum, Hydroxypropyl Methylcellulose,
Glyceryl Behenate, Polyglyceryl-6 Distearate, Hydrogenated Olive Oil,
Glycerin, Vp/Eicosene Copolymer, Cellulose, Centaurea Cyanus Flower
Water, Sucrose Acetate Isobutyrate, Jojoba Esters, Sodium Hydroxide,
Copernicia Cerifera Cera, Olea Europaea Fruit Oil,
Ethylhexylglycerin, Hydroxyethylcellulose, Phenethyl Alcohol, Rosa
Centifolia, Flower Cera, Rosa Damascena Flower Cera, Caprylic/Capric
Triglyceride, Undecyl Alcohol, Olea Europaea Oil Unsaponifiables,
Acacia Decurrens Flower Cera, Polyglycerin-3, Tocopherol, Sodium
Benzoate, Potassium Sorbate, Sodium Phosphate, Disodium Phosphate,
Polysorbate 20 [+/- CI 77499 (IRON Oxides)].
Kilka pierwszych podejść do maskary Lily Lolo było raczej nieudanych. Początkowo tusz jest bardzo lepki i mokry, przez co sklejał rzęsy, dziwnie je wyginał w różne strony i tworzył liczne grudki. Musiałam też trochę przywyknąć do nietypowej szczoteczki z włosia, wklęsłej po środku, a rozszerzonej przy końcach. Nadal trochę niewygodnie maluje się nią dolne rzęsy, jednak do górnych włosków - przy odrobinie wprawy - jest idealna! Po kilku użyciach formuła tuszu lekko przyschła i nie jest już tak bardzo mokra, wtedy można uzyskać nią naprawdę przyjemny efekt, szybko i bez wysiłku. Od tego czasu maskara ładnie podkreśla włoski, lekko je pogrubia i przepięknie wywija do góry, dzięki czemu nawet moje proste rzęsy stają się widoczne! Choć czasem, gdy jestem nieuważna i się spieszę np. rano zdarza się, że pozostawia niewielkie grudki (na zdjęciu). Tusz się nie kruszy ani nie osypuje, nawet po kilkunastu godzinach. Nie rozmazuje się nawet przy lekkim łzawieniu oczu (od wiatru czy słońca), ale nie jest wodoodporny. Szybko zasycha i nie odbija się na powiekach. Big Lash Mascara Lily Lolo nadaje rzęsom odcień głębokiej czerni, nie jest to żadna szarość. Nie podrażnia, nie spowodował u mnie łzawienia czy pieczenia oczu.
Zdjęcie musicie mi wybaczyć, nie cudowałam w żadnych programach graficznych, niczego nie poprawiałam - jak pomalowałam się szybko rano (jedna warstwa tuszu), tak około południa zrobiłam po prostu zdjęcie przy oknie. Macie więc dowód w 100% true jak wygląda maskara Lily Lolo na rzęsach, bez żadnej ściemy ;) Dla mnie efekt jest bardzo zadowalający, rzęsy są podkreślone i rozdzielone, WIDOCZNE. Szczególnie biorąc pod uwagę, że cały ten make up zajął mi jedynie 7 minut, a malowałam się o 7 rano prawie nieprzytomna :D Dodam, że moje rzęsy są rzadkie, średnio długie i dość jasne, więc nie ma opcji, aby maskarą "dorobić" ich więcej.
Możecie na zdjęciach wyżej zobaczyć też jak wygląda podkład Lily Lolo z poprzedniego posta, ponieważ oczywiście też go mam na sobie. Zdjęcia zrobione mniej więcej po 5 godzinach od malowania.
Podsumowując jestem zadowolona z kosmetyków Lily Lolo. Widzę w nich duży potencjał i wspaniałą jakość, zachęcają również składy. Liczę, że za jakiś czas produkty będą łatwiej dostępne, choć zwykle robię zakupy przez internet, tak czasem kolorówkę lubię "pomacać" i pooglądać na żywo. Marka wystawia się zwykle na targach kosmetycznych, więc warto również w takich miejscach ich szukać. Póki co maskara Lily Lolo jest pierwszym naturalnym tuszem, który spełnia moje oczekiwania. Idealnie nadaje się na dzień, łatwo się nim maluje (po lekkim przyschnięciu), a rzęsy są widoczne już przy jednej warstwie. Róż jest uniwersalny, ładnie wygląda na skórze i nie "zapycha". To wszystko sprawia, że chcę więcej!
Znacie Lily Lolo? Jeśli macie doświadczenia z naturalnymi tuszami do rzęs lub różem koniecznie podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami w komentarzu :)
Wow, fajny ten tusz - świetnie wygląda na rzęsach...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Piękne są te róże <3
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi uświadomiłaś, że nigdy nie przywiązałam wagi do tuszy do rzęs! Od lat kupuje jeden i ten sam- żółty Maybeline i jest świetny, ale... nie ma naturalnego składu.Wymieniłam połowę kosmetyczki na naturalne kosmetyki, a o maskarze nie pomyślałam nawet ;D rozejrzę się za czymś ;D
OdpowiedzUsuńMam ten róż z rozświetlaczem, cudowny kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńTusz mnie oczarował :). Czaiłam się na niego długo i od dawna chciałam poznać, teraz już jestem pewna, że chcę go mieć :)
OdpowiedzUsuńPaletka rozy totalnie mnie oczarowala :D
OdpowiedzUsuńTe róże wyglądają obłędnie,jestem zachwycona odcieniami.Fajnie,że jesteś zadowolona z tuszu :)
OdpowiedzUsuńAle piękny ten matowy róż!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się duet tych róży. Ich delikatność pasowała by do mojej jasnej karnacji
OdpowiedzUsuńTaki tusz właśnie bym potrzebowała, niestety duża kwota jak na tusz, ale jak jest tego wart to czemu by nie. Idę zamówić na stronie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
https://lifestyleworldblog.blogspot.com/
Marka ma bardzo fajne produkty :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie urzekły mnie te róże... takie moje odcienie :))
OdpowiedzUsuńTy również wyglądasz w nich przepięknie :)
Bardzo ciekawy zestaw! Jestem zachwycona odcieniami duetu różów, są piękne na okres zimowy!
OdpowiedzUsuńTuszu akurat nie miałam, ale to duo w cieplej wersji kolorystycznej tak:)
OdpowiedzUsuńMam ten tusz i jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńRóże w moim makijażu są zbędne bo mam swój naturalny róż na poliku :D Jeszcze jakbym miałą dołożyć kolejny to jojoj :P
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię naturalne kosmetyki :) fajne ze pokazujesz je na sobie :)
OdpowiedzUsuńjuż od dawna kusi mnie ta marka :)
OdpowiedzUsuń