Organique, recenzja peelingu, serum do ciała oraz pianki myjącej

Lubię kosmetyki naturalne, zdecydowanie lepiej działają na moją skórę czy włosy niż tradycyjne drogeryjne receptury. Pomimo trochę wyższych cen obecnie to one dominują w mojej łazience. Bardzo mnie to cieszy zresztą, choć póki co nie przekreślam też “zwykłych” kosmetyków. Czytając składy stałam się dużo bardziej świadoma i łatwiej mogę kupić produkty, które są dostosowane do mojej skóry, a co za tym idzie zwiększam prawdopodobieństwo, że się sprawdzą i nie zrobią mi krzywdy. Czasem jednak marka, która deklaruje swoją naturalność trochę nagina prawdę używając kontrowersyjnych konserwantów czy silnych detergentów. Nie zmienia to faktu, że cieszą mnie podczas używania, jednak nie lubię wprowadzania nas, konsumentów, w zakłopotanie. Aby dowiedzieć się o co chodzi zapraszam dalej.

Marka Organique uważa swoje kosmetyki za “zdrowe i
naturalne”
– cytat z opisu strony producenta. Dalej czytamy, że produkty
to “połączenie znanych od tysięcy lat receptur z najdalszych zakątków
świata oraz zdobyczy nowoczesnej kosmetologii”.
Obecnie praktycznie wykończyłam trzy kosmetyki tej marki: cukrowy peeling do ciała i serum z tej samej serii oraz mleczną piankę do mycia ciała, którą dostałam od Ani Aneczkablog. Używam jeszcze kilku miniaturek do twarzy z serii z dynią, ale o tym innym razem 🙂 Opakowania mają fajną, przejrzystą szatę graficzną, choć obecnie wszystkie kosmetyki mają nowe etykiety. Widać, że marka stawia na biel i minimalizm w designie.

Organique, Kojący peeling cukrowy do ciała  Mleko kozie i liczi

“Pierwszy krok terapii łagodzącej,
polecanej szczególnie dla skóry wrażliwej. Skóra po peelingu nabiera
blasku, jest miękka, gładka i pachnąca. Peeling cukrowy zawiera masło Shea  i odżywczy olej
sojowy, który regeneruje, chroni przed utratą wody i wygładza
skórę. Dodatkowo peeling zawiera witaminę E, która jest silnym
antyoksydantem oraz ekstrakt z mleka koziego (łagodzi, przyspiesza
regenerację naskórka) i owocu liczi (nawilża, rewitalizuje skórę).”

Skład peelingu: SUCROSE (cukier), GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL (olej sojowy, emolient, natłuszcza i chroni przed utratą wody), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE (emolient),
CETEARYL ALCOHOL (emolient), CERA ALBA (bielony wosk pszczeli, emolient), PARFUM (kompozycja zapachowa), BUTYROSPERMUM PARKII (masło Shea, odżywia i natłuszcza skórę),
GLYCERIN (gliceryna, nawilża), AQUA (woda), CAPRAE LAC EXTRACT (kozie mleko, nawilża, odżywia, uelastycznia), LITCHI CHINENSIS FRUIT EXTRACT (ekstrakt z liczi, antyoksydant),
TOCOPHERYL ACETATE (wit. E, antyoksydant), LIMONEN (składnik kompozycji zapachowej, może uczulać), Hexyl Cinnamal (składnik kompozycji zapachowej, może uczulać), Hydroxyisohexyl-3-cyclohexane Carboxyaldehyd (składnik kompozycji zapachowej, może uczulać). 

Uwaga, w nowej wersji zmieniły się składniki kompozycji zapachowej, a opakowanie zyskało nową etykietę. Obecnie zaraz po wit. E mamy ALFA-ISOMETHYL IONONE, CITRONELLOL, HEXYL CINNAMALDEHYDE, GERANIOL, LIMONENE, LINALOOL .

Analizując skład od razu widać, że substancje, którymi się chwali producent są w ilościach niewielkich (masło shea, mleko kozie, wit. E, liczi – wszystko już po kompozycji zapachowej, a więc w bardzo niewielkiej ilości). Podstawą jest cukier oraz olej sojowy, a także kilka innych, bezpiecznych emolientów, tworzących na skórze ochronną warstwę. Nie jest źle, choć użyte składniki kompozycji zapachowej mogą uczulać – w serii przeznaczonej do skóry wrażliwej.

Peeling ma konsystencję miękkiego masła z licznymi, zatopionymi drobinkami cukru, dzięki czemu łatwo się nabiera. Posiada naturalną barwę i ciekawy, trochę mleczno-owocowy zapach, kojarzy mi się z deserem. Opakowanie to przezroczysty, plastikowy słoik z aluminiową zakrętką. Etykieta bardzo trwała, nie niszczy się. Peeling Organique dobrze złuszcza martwy naskórek, porządnie masuje skórę. Używając go na suchą skórę jest naprawdę konkretny, dlatego ja wolę stosować go na już zwilżone ciało. Ładnie się rozprowadza, nie spływa, trzyma się skóry. Po zmyciu pozostawia przyjemną, przynajmniej dla mnie, lekko tłustą warstwę ochronną, więc balsam można pominąć. Co ciekawe bardzo lubi go także mój mąż, mówi, że skóra jest po nim bardzo miękka, nawilżona i miła w dotyku 🙂 Kosztuje 65zł/200ml.

Organique, Pianka do mycia ciała MLEKO

“Ciekawa alternatywa dla tradycyjnego żelu
pod prysznic. Ma delikatną, puszystą konsystencję i pięknie pachnie.
Polecana do wszystkich rodzajów skóry. Dzięki wysokiej zawartości
gliceryny roślinnej (30%) nawilża skórę podczas kąpieli, pozostawiając
ją jedwabiście gładką. W kontakcie z wodą tworzą myjącą, delikatną pianę.”

Skład pianki: GLYCERIN (30% składu to gliceryna, teoretycznie nawilża, jednak w takim stężeniu potrafi także dawać uczucie suchości poprzez wiązanie wody z naskórka, na szczęście tutaj ją zmywamy), AQUA (woda), SORBITOL (nawilża), SODIUM COCOYL ISETHIONATE (łagodny detergent z oleju kokosowego, substancja myjąca), DISODIUM LAURYL
SULFOSUCCINATE (łagodny detergent), SODIUM CHLORIDE (sól, zagęszczacz), SODIUM STEARATE (emulgator), PARFUM (kompozycja zapachowa), PROPYLENE
GLYCOL (syntetyczny glikol, nawilża, ułatwia przedostanie się innych substancji głębiej, może uczulać, kontrowersyjny), SODIUM LAURATE (syntetyczny detergent), SODIUM LAURETH SULFATE (słynne SLES, silny syntetyczny detergent, może podrażniać skórę), SODIUM LAURYL SULFATE (słynny SLS, silny syntetyczny detergent, często przesusza skórę),
PHENOXYETHANOL (konserwant), STEARIC ACID (stabilizator oraz substancja renatłuszczająca), LAURIC ACID (antybakteryjny), Tetrasodium EDTA (syntetyczny chelator, zwiększa trwałość kosmetyku), Pentasodium Pentetate (syntetyczny chelator, zwiększa trwałość kosmetyku), Tetrasodium Etidronate (syntetyczny chelator, zwiększa trwałość kosmetyku), Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol, Hexyl Cinnamaldehyde, Limonene, Linalool – wszystkie pięć to składniki kompozycji zapachowej, mogą uczulać.
Uwaga tu też zmieniła się końcówka składu wraz z etykietą. Obecnie po Lauric Acid widnieje: CI 42080, CI 19140, PENTASODIUM PENTETATE, TETRASODIUM EDTA, TETRASODIUM
ETIDRONATE, AMYL CINNAMAL, BENZYL SALICYLATE,
HYDROXYISOHEXYL-3-CYCLOHEXENE CARBOXALDEHYDE, LINALOOL.

Pianka posiada więc sporo detergentów, w większości delikatnych dla skóry. Tym bardziej kompletnie nie rozumiem obecności silnego SLS oraz SLES. Jest kilka substancji syntetycznych.

Pianka posiada podobne opakowanie do peelingu, czyli przezroczysty, plastikowy słoiczek z aluminiową zakrętką. Pod spodem ma jeszcze dodatkowe zabezpieczenie ze sreberka. Zapach jest nieziemski, ale trudny do opisania. Lekko perfumowany, ale i zdecydowanie mleczny. Cudo. Konsystencja puszystej pianki, gęstej jak deser – nie uniknę tego porównania – dzięki czemu łatwo się nabiera. Można rozetrzeć ją w mokrych dłoniach lub już na wilgotnej skórze, dopiero wtedy powstanie delikatna pianka myjąca. Nie pieni się mocno, ale daje wystarczające uczucie czystości, nie czuję się po niej “niedomyta”. Dzięki temu, że ją zmywamy nie wysusza skóry. Kosztuje 35,90zł/100ml, jednak jest średnio wydajna. Jeśli używa się jej często – szybko znika, ale sprawia też dużo radości i cieszy swoim niesamowitym zapachem. Idealny produkt podczas podróży – jest lekka i się nie wyleje.

Organique, Kojące serum do twarzy i ciała Mleko kozie i liczi

“Jedwabiste serum do twarzy i ciała, polecane szczególnie dla skóry
wrażliwej. Wykazuje działanie kojące, wzmacniające i nawilżające
skórę. Lekka, żelowa konsystencja i delikatny zapach zwiększają komfort
aplikacji. Serum intensyfikuje działanie całej Terapii Łagodzącej.”


Skład serum aktualny (wyrzuciłam już opakowanie, na którym był skład mojego egzemplarza, bardzo możliwe, że też się zmienił): AQUA (woda), GLYCERIN (gliceryna, nawilża), POLYGLYCERYL-4 CAPRATE (emulgator i emolient), CAPRAE LAC EXTRACT (kozie mleko, bardzo dobrze nawilża, oczyszcza i odżywia skórę), PEARL
EXTRACT (ekstrakt z perły, poprawia nawilżenie, chroni i spowalnia procesy starzenia, wygładza i rozjaśnia skórę), TRITICUM VULGARE (WHEAT) GERM EXTRACT (biokompleks z kiełków pszenicy o działaniu kojąco-ochronnym; wygładza
podrażnioną skórę, nawilża ją i regeneruje jej naturalną warstwę
ochronną; hamuje proces zapalny i wzrost temperatury podrażnionej skóry; łagodzi reakcje alergiczne oraz podrażnienia wywołane promieniami UV,
wodą z basenu, zanieczyszczeniami środowiskowymi czy goleniem; doskonale
nawilża skórę), SACCHAROMYCES CEREVISIAE
EXTRACT (ekstrakt z komórek
Saccharomyces zawierający witaminy z grupy B oraz zestaw koenzymów; nawilża, łagodzi; przyśpiesza pobieranie
tlenu, odtwarzanie tkanki łącznej, ułatwia regenerację naskórka), SODIUM HYALURONATE (nawilża), PANTHENOL (łagodzi podrażnienia), CANOLA OIL (olej z rzepaku kanadyjskiego, emolient tłusty), LITCHI CHINENSIS
FRUIT EXTRACT (ekstrakt z liczi, bogaty w wit. utrzymuje nawilżenie, regeneruje), TOCOPHERYL ACETATE (wit. E), ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE
CROSSPOLYMER (zagęstnik), XANTHAN GUM (zagęstnik), SODIUM HYDROXIDE (regulator pH),  PHENOXYETHANOL (konserwant),
ETHYLHEXYLGLYCERIN (nawilża), PARFUM (kompozycja zapachowa), ALFA-ISOMETHYL IONONE, CITRONELLOL, HEXYL
CINNAMALDEHYDE, GERANIOL, LIMONENE, LINALOOL (wszystkie to składniki kompozycja zapachowej, które mogą uczulać).

Serum łagodzące posiada plastikową, lekką butelkę z pompką i korkiem. Jest to bardzo wygodne i higieniczne opakowanie, jednak nie wiadomo, ile zostało produktu w środku. Serum to mleczno-przezroczysty, gęsty żel o zapachu identycznym jak peeling, tylko odrobinę słabszym. Pachnie troszkę owocowo, troszkę mlecznie. Dobrze się rozprowadza, choć przez chwilę bieli skórę, to po chwili całkowicie się wchłania. Niestety najczęściej skóra się po nim nieprzyjemnie lepi np. do ubrań. Tak samo, jeśli zaaplikuję je na nogi i mam na sobie krótkie spodenki nogi się do siebie przyklejają – irytujące. Serum to po prostu bardzo lekki, żelowy balsam, który nawilża minimalnie. Moją normalną skórę troszkę chroni przed utratą wody, ale nie mam uczucia, że wystarczająco. Organique poleca nakładać na nie jeszcze masło z tej samej serii, którego nie posiadam. Zauważyłam, że masła innych marek wklepane po serum gorzej się wchłaniają, czasem nawet wałkują. Nie jest to produkt do komfortowego użytku solo, przynajmniej u mnie. Mimo, że kosmetyk jest przeznaczony do ciała i twarzy, nigdy nie nałożyłam go na cerę, zawsze używałam tylko do ciała i ewentualnie do rąk, pod dodatkową warstwę tłustszego kremu z masłem shea. Kosztuje 45zł/100ml. Średnio wydajne, zwłaszcza, że pojemność jest niewielka.



Podsumowując dwa z trzech produktów bardzo przypadły mi do gustu i używałam ich z prawdziwą przyjemnością. Marka to ładnie pachnące kosmetyki o niespotykanych konsystencjach i genialnych opakowaniach. Jednak patrząc na ceny i składy dostrzegam pewien dysonans, co nie zmienia faktu, że chętnie poznam bliżej inne perełki. Najpierw jednak bardzo dokładnie wczytam się w składy. 
A Wy znacie Organique? Polecacie coś? Miałyście recenzowane kosmetyki?

Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: [email protected]

Jestem tutaj