Azjatyckie kosmetyki: Nature Republic, Aloe Vera 92% Mist, Mgiełka do ciała z aloesem
Będąc na cudownym wydarzeniu, jakim było Hello Asia miałam okazję nie tylko poznać wspaniałe dziewczyny i posłuchać o azjatyckiej kulturze, ale także otrzymałam niesamowite, azjatyckie kosmetyki. W Polsce istnieje kilka sklepów, które umożliwiają zakup oryginalnych kosmetyków z Azji, przede wszystkim z Korei. Jednym z takich sklepów jest Singashop.pl, który ma ciekawą ofertę i przyjemny, minimalistyczny wygląd witryny. Dziś napiszę Wam więcej o aloesowej mgiełce do ciała.
Nature Republic, Aloe Vera 92%, Mgiełka do ciała z aloesem
Wg sklepu Singashop.pl: "Mgiełka do ciała o właściwościach łagodzących z wysoką zawartością aloesu. Dzięki zawartym ekstraktom z nagietka lekarskiego i mięty niweluje podrażnienia chroniąc skórę przed uszkodzeniami. Jego lekka formuła szybko się wchłania pozostawiając skórę miękką i aksamitnie gładką. Przeznaczona dla każdego rodzaju skóry."
Przed użyciem warto zwrócić uwagę czy mgiełka jest zafoliowana, co daje gwarancję świeżości. Produkt posiada wygodną, zieloną i półprzezroczystą butelkę, dzięki czemu możemy ocenić, na ile czasu jeszcze wystarczy nam płynu. Opakowanie posiada niezacinający się atomizer, który rozpyla bardzo drobną mgiełkę. Podoba mi się, że dzięki temu łatwo można dozować ilość produktu na skórze, na pewno nic nie będzie z niej ściekać i się marnować. Wystarczy rozpylić mgiełkę według potrzeby raz, dwa albo i trzy razy w to samo miejsce. Kosztuje 38zł/150ml.
Cieszę się, że sklep umieszcza z tyłu etykietę w języku polskim. Dzięki niej dowiemy się m.in. iż mgiełka zawiera aż 92% aloesu, co wyraźnie czuć także w zapachu, choć jest on lekko podkręcony przez substancje zapachowe.
Mamy tu także sposób użycia: wcześniej przygotowaną skórę spryskać w odległości 10-15 cm i pozostawić do wchłonięcia. Prawda, że proste?
Skład: na pierwszym miejscu w INCI 92% ekstraktu z liści aloesu, następnie jest zdecydowanie mniej naturalnie: alkohol, glyceryl polyacrylate, dipropylene glycol, butylene glycol, glycerin, propylene glycol, 1,2-hexanediol, polyglutamic acid, betaine, sodium hyaluronate, calendula officinalis flower extract, mentha viridis extract, melissa officinalis extract, carbomer, peg-60 hydrogenated castor oil, polyester-5, polyquaternium-51, triethanolamine, phenoxyethanol, water, parfum, disodium edta.
Mamy tu bardzo nieciekawy koniec, więc produkt może podrażniać. Lepiej nie stosować go w ciąży ani na uszkodzoną skórę!
Mgiełka doskonale nawilża skórę, a przy tym jest delikatna. Nie uczuliła mnie, nie wywołała najmniejszej reakcji alergicznej, choć skład nie jest naturalny Najczęściej stosuję ją do ciała, rozpylając zarówno na suchą jak i wilgotną skórę, zaraz po prysznicu. Błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając żadnej wyczuwalnej warstwy, więc jest to kosmetyk idealny dla osób, które nie znoszą tłustej powłoki czy lepienia się balsamu. Mgiełka używana w miarę regularnie zdecydowanie poprawia nawilżenie skóry, lekko uelastycznia, zmniejsza podrażnienia i pomaga pozbyć się suchych skórek. Świetnie nadaje się także stosowana pod balsamy i masła, przyspieszając ich wchłanianie (wtedy aplikuję masło na skórę zwilżoną uprzednio mgiełką). Używam jej także do twarzy oraz do włosów, ponieważ jest bardzo uniwersalna. Na twarzy stosuję ją jako jeden z etapów złożonej pielęgnacji, tuż po przetarciu skóry tonikiem, a przed wklepaniem serum - przyspiesza przenikanie cennych substancji wgłąb skóry. Czasem spryskuję nią też maseczki glinkowe, aby nie zasychały na skórze (więcej o glinkach KLIK). Na włosy rozpylam ją, gdy się puszą i odstają każdy w inną stronę - dzięki niej bowiem są one gładsze i lepiej się układają.
Z aloesową mgiełką bardzo się polubiliśmy. Rzadko kiedy zdarzają się tak uniwersalne produkty, które śmiało można stosować praktycznie na każdą część ciała i to bez negatywnych skutków, choć i spektakularnych efektów po pierwszym użyciu. Jest to kosmetyk, którego działanie zauważamy przy w miarę regularnym stosowaniu, warto o tym pamiętać.
W kolejnych postach napiszę o masce Egg White Pore Mask Skinfood oraz słynnych już Pig-nose Clear Holika Holika. Co bardziej Was ciekawi?
Mgiełka mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym przetestowała mgiełkę
OdpowiedzUsuńCiekawa i pewnie ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńJa też ją chcę :)
OdpowiedzUsuńTe azjatyki są tak genialnie "podane", że aż chce się je wszystkie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym poczytała o produkcji Skin Fooda. :) Koło mgiełek już od dawna się kręcę, ale jakoś na razie nie kupiłam żadnej.
OdpowiedzUsuńMgiełki jeszcze nie miałam ale żel aloesowy kocham <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystko co aloesem, a kosmetyki koreańskie uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńSama chętnie chciałabym ją wypróbować, Ja teraz używam wielofunkcyjnego żelu aloesowego holika Holika :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze takich kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że latem mgiełka idealnie mogłaby zastąpić balsamy do ciała :)
OdpowiedzUsuńchetnie dowiem sie czegos wiecej o pig-nose!:)
OdpowiedzUsuńMusiałabym uważać, bo moja skóra lubi reagować podrażnieniem na aloes.
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Z tego co wiem aloes jest dobry na włosy, skórę itd :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawią te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńdo serduszka bym przytuliła:D
OdpowiedzUsuńuwielbiam aloes :) kusza mnie azjatyckie kosmetyki!
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów.
OdpowiedzUsuńChetniej bym poczytała o Egg White ;)
OdpowiedzUsuńLubię aloesowe kosmetyki, dobrze się u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuń