KLAPP, ASA Peel Serum, Serum do twarzy z kwasami
W poprzednim poście chciałam przybliżyć Wam podstawy wiedzy o kwasach w pielęgnacji twarzy. Jeżeli nie czytaliście zapraszam:
---> Podstawowe informacje o kwasach w pielęgnacji twarzy <---Swoją przygodę z kwasami zaczęłam od delikatnego toniku z kwasem migdałowym, na który moja skóra świetnie zareagowała. Po kilku gotowych kosmetykach zrobiłam własne serum DIY, a dziś chciałabym przedstawić Wam serum marki KLAPP, którym aktualnie się "kwaszę" i z którego jestem bardzo zadowolona.
KLAPP, ASA Peel Serum według producenta:
"Serum jest preparatem o intensywnym działaniu wspomagającym redukcję przebarwień posłonecznych oraz stabilizowanie fizjologii naskórka i skóry właściwej w przypadku problemów cery tłustej z łojotokiem i skłonnością do trądziku. Dzięki zawartości kwasów owocowych, tj.: mlekowy, glikolowy, jabłkowy i winylowy, serum reguluje procesy odnowy komórkowej oraz pracę gruczołów łojowych, złuszcza wierzchnią warstwę naskórka. Regularne stosowanie ASA PEEL Serum ogranicza nawracanie zmian trądzikowych, zapewnia rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu skóry.
Polecane jest stosowanie serum 1-2 razy w tygodniu, wieczorem. Preparat należy nałożyć na skórę i po 15 minutach zmyć ciepła wodą, następnie zneutralizować tonikiem. Na koniec nałożyć właściwy krem dzienno-nocny z linii ASA PEEL."
Polecane jest stosowanie serum 1-2 razy w tygodniu, wieczorem. Preparat należy nałożyć na skórę i po 15 minutach zmyć ciepła wodą, następnie zneutralizować tonikiem. Na koniec nałożyć właściwy krem dzienno-nocny z linii ASA PEEL."
Serum znajduje się w eleganckim, białym kartoniku, na którym nie ma nadmiaru informacji. Całkiem lubię takie opakowania, przemawiają do mnie bardziej niż natłok kolorów, kokardek i kwiatuszków. Kosztuje ok. 230zł/30 ml.
Skład: Już na pierwszy rzut oka widać, że kwasy AHA są w nim obecne w znacznej ilości. Najwięcej zawiera kwasu mlekowego (m.in. złuszcza, nawilża, działa antystarzeniowo) i glikolowego (m.in. poprawia kondycję skóry i jej koloryt, nawilża, złuszcza i oczyszcza skórę, spłyca blizny, wspomaga produkcje kolagenu i elastyny). Zawiera też łagodzący Panthenol, nawilżający Hialuronian sodu, mniejsze ilości kwasu jabłkowego (w niskich stężeniach do 5% działa nawilżająco oraz rozjaśniająco) i winowego (oczyszcza, rozjaśnia, zwęża pory). Szczegółowy skład poniżej.
Buteleczka jest przepiękna. Mrożone szkło i srebrne elementy, bardzo trwałe zresztą, doskonale wpisują się w moją estetykę. Do tego dochodzi higieniczna i wygodna pompka typu air less, czyli wszystko jest dokładnie tak, jak lubię. Z przyjemnością codziennie patrzę na to opakowanie i z jeszcze większą przyjemnością po nie sięgam - choć to już niecodziennie :)
SPOSÓB UŻYCIA:
"Serum należy stosować 2 razy w tygodniu, nakładając na 20 minut i zmyć ciepłą wodą, a następnie zneutralizować np. tonikiem. Należy pamiętać o stosowaniu kremu nawilżającego. Jeśli temperatury drastycznie obniżą się np. do -20 ˚C należy zaprzestać stosowanie tego preparatu. Należy stosować preparaty z filtrami, jeśli tylko temperatury przekroczą +10 ˚C zaprzestać całkowicie stosowania." I tak właśnie je stosuję.
Serum na postać przezroczystego, niezbyt gęstego żelu o charakterystycznym kwaśnym zapachu. Podczas nakładania na skórę należy uważać na okolice oczu i dokładnie je omijać, podobnie jest z wszelkimi rankami, wypryskami itp. - inaczej będzie piekło.
Moja cera jest już z kwasami zaznajomiona i wiem, czego się spodziewać, ale każda z nas reaguje inaczej, o czym pisałam post wcześniej.
Moja skóra chwilę po nałożeniu serum kwasowego delikatnie czerwienieje dokładnie w tych miejscach, na które je nałożyłam, czyli mam taką czerwonawą maskę na twarzy ;) Poza tym wyraźnie odczuwam ocieplenie skóry, choć nie jest to uczucie gorąca i nie jest nieprzyjemne. Początkowo może też zaszczypać lub zapiec i jest to normalna reakcja na kwasy - o ile mija chwilę po ich zmyciu. Serum delikatnie lepi się na skórze, ale staram się nie dotykać twarzy podczas zabiegu, więc zupełnie mi to nie przeszkadza.
Serum trzymam na skórze niemalże z zegarkiem w ręku 15-20 minut, po czym delikatnie zmywam je wacikiem zwilżonym w ciepłej wodzie, a następnie kilkakrotnie obficie przecieram twarz tonikiem, co ma na celu przywrócenie skórze właściwego pH. Po zabiegu konieczne jest dobre nawilżenie skóry, do czego służył mi kwas hialuronowy, a obecnie żel nawilżający Hada Labo, którym zachwycałam się ostatnio na Instagramie. Zabieg wykonuję 1-2 razy w tygodniu, zawsze wieczorem. Następnie w ciągu dnia, pomimo pochmurnej jesieni, używam dodatkowego filtra UV.
Moja skóra chwilę po nałożeniu serum kwasowego delikatnie czerwienieje dokładnie w tych miejscach, na które je nałożyłam, czyli mam taką czerwonawą maskę na twarzy ;) Poza tym wyraźnie odczuwam ocieplenie skóry, choć nie jest to uczucie gorąca i nie jest nieprzyjemne. Początkowo może też zaszczypać lub zapiec i jest to normalna reakcja na kwasy - o ile mija chwilę po ich zmyciu. Serum delikatnie lepi się na skórze, ale staram się nie dotykać twarzy podczas zabiegu, więc zupełnie mi to nie przeszkadza.
Serum trzymam na skórze niemalże z zegarkiem w ręku 15-20 minut, po czym delikatnie zmywam je wacikiem zwilżonym w ciepłej wodzie, a następnie kilkakrotnie obficie przecieram twarz tonikiem, co ma na celu przywrócenie skórze właściwego pH. Po zabiegu konieczne jest dobre nawilżenie skóry, do czego służył mi kwas hialuronowy, a obecnie żel nawilżający Hada Labo, którym zachwycałam się ostatnio na Instagramie. Zabieg wykonuję 1-2 razy w tygodniu, zawsze wieczorem. Następnie w ciągu dnia, pomimo pochmurnej jesieni, używam dodatkowego filtra UV.
Już 5 minut po zmyciu serum skóra wygląda inaczej niż przed nałożeniem. Przede wszystkim pory są domknięte i lepiej oczyszczone, a cała cera sprawia wrażenie równiejszej i gładszej. Oczywiście po jednym zabiegu nie uzyskamy nie wiadomo jakich rezultatów, tutaj potrzeba regularności i chwili cierpliwości. Po kilku tygodniach kuracji wyraźnie zauważalny jest pozytywny wpływ na skórę, szczególnie w obszarze oczyszczania i odmłodzenia. Dzięki złuszczającym właściwościom kwasów odkrywa się młodsza, jędrniejsza warstwa skóry. Zostaje też uregulowane wydzielanie sebum, a dzięki temu z kolei, znikają jak za machnięciem magicznej różdżki drobne podskórne grudki i zaczopowane pory. Mam wrażenie, że cała twarz nabiera przyjemniejszego, "naciągniętego" i bardziej promiennego wyrazu. Kilku znajomych wyrażało nawet nieśmiałe zapytania dotyczące zabiegów medycyny estetycznej, których, zapewniam, nie miałam! Ponadto gołym okiem widzę rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu skóry, moje pojedyncze piegi z lata zniknęły :)
Jeżeli jesteście w stanie raz lub dwa razy w tygodniu zaryzykować lekki dyskomfort i nie boicie się mądrych eksperymentów z kwasami mogę z czystym sumieniem polecić Serum ASA Peel od KLAPP. To dobry, skuteczny preparat: wystarczająco skoncentrowany, aby działać, ale też i wystarczająco łagodny, by nie zrobić krzywdy. Koniecznie jednak przed rozpoczęciem kuracji poczytajcie o kwasach i jeśli nie miałyście dotąd z nimi do czynienia zacznijcie od czegoś łagodnego, by stopniowo przygotować skórę na silniejsze preparaty.
PS. Mam swoje małe zwycięstwo, ponieważ dzięki temu wpisowi zmienił się nieprawidłowy opis użycia serum na stronie producenta. Cieszę się, że marka tak szybko i sprawnie zadziałała, inaczej ktoś mógł zrobić sobie krzywdę.
A Wy czym się "kwasicie"? Macie ochotę spróbować?
Nie stosowałam jeszcze produktów z kwasami. Na pewno będziemy sobie serwować takie kuracje na zajęciach w szkole.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to wygląda na zajęciach :)
UsuńZapowiada się bardzo pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńI tak jest, jestem zadowolona, bo widzę efekty! :)
UsuńWydaje się bardzo fajne :) Ja teraz używam kwasu glikolowego, moje ulubione migdałowy i PHA na razie odstawiłam, dałam mojej skórze trochę od nich odpocząć :)
OdpowiedzUsuńJa też najbardziej lubię migdałowy, może dlatego, że używam go we własnych recepturach :)
UsuńZ tego co czytam, to przez mylną informację producenta osoba niedoświadczona może sobie zrobić krzywdę.
OdpowiedzUsuńTen opis jest tylko na stronie, więc mam nadzieję, że nikt z niego nie skorzysta :/
Usuńnigdy nie stosowałam kwasów :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z tym produktem
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam ochotę na jakiś kwas. W sumie kusisz mnie tym serum :)
OdpowiedzUsuńMogłabym wypróbować. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie sięgam po kwasy, na razie nie czuję takiej potrzeby, ale wiem, że w przyszłości to się zmieni :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie dziwne z tym stosowaniem na stronie producenta.....
OdpowiedzUsuńKusi mnie ojjj kusi :)
O Anetka-dla mnie to zbyt groźne;). Pewnie czegos bym zapomniała z tymi temperaturami;)
OdpowiedzUsuńKasiu <3
UsuńNie stosowałam jeszcze kosmetyków tej firmy, ale kuracje kwasowe bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTrochę się obawiam na własną rękę eksperymentować z kwasami, może kiedyś się przemogę :)
OdpowiedzUsuńUżywałam jedynie kwasowych produktów z Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńMają niezłą opinię ;)
UsuńOj z moją wrażliwą buzią to lepiej ja nie zadzieram:)
OdpowiedzUsuńBędzie bezpieczniejsza :)
Usuńo mamciu cena mnie zaszokowała :P 230zł ale najważniejsze że jesteś zadowolona z efektów działania. Zdziwiło mnie to że producent wprowadza w błąd. Pewnie gdybym testowała produkt to bym się zastosowała do jego zaleceń a to raczej nie byłoby dobrym rozwiązaniem :P
OdpowiedzUsuńOstrzegam tylko, że na stronie jest błąd, zapewne nieumyślny, jednak dość znaczący. Mam nadzieję, że to zostanie poprawione, dlatego o tym piszę :)
UsuńJa retinoiduję się właśnie raz w tygodniu :)
OdpowiedzUsuńDrugi raz mogłabym się kwasić i to serum bardzo do mnie przemawia :)
Moja cera bardzo lubi kwasy.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym ten produkt :-)