Mini targi kosmetyczne "Piękny dzień w NIEBIE"
Wczoraj, 22.05.2016r. w Warszawie, w klubie NIEBO odbyły się tragi kosmetyczne, które ja nazwałam mini targami - nie bez powodu. Dowiedziałam się o tym wydarzeniu z FanPage'a polskiej marki kosmetyków kolorowych Felicea, które kuszą mnie od dłuższego czasu, więc postanowiłam wybrać się na miejsce i zobaczyć co ciekawego oferują zwiedzającym. Wstęp był bezpłatny, lokalizacja (Nowy Świat) atrakcyjna, a pogoda piękna, więc przed odwiedzeniem Stadionu Narodowego i targów książki pojechaliśmy z mężem do Centrum.
Znalezienie klubu zajęło nam chwilę, ponieważ najpierw trzeba było przejść przez bramę, następnie kawałek przez podwórko obok śmietników. Mało kusząca droga. Miejsce z zewnątrz wygląda średnio, odrestaurowana już jakiś czas temu, pomazana kamienica, szaro i smutno. Zdjęć wnętrza nawet nie zrobiłam, chyba nigdy dotąd nie byłam w żadnym klubie za dnia i powiem Wam jedno - po ciemku musi to wyglądać lepiej, inaczej nie wyobrażam sobie po co ktoś miałby się wybrać do tego klubu :)
Po wejściu czekało nas ogromne zdziwienie. Było raptem sześć czy siedem stoisk, a oprócz nas jeszcze tylko dwie dziewczyny zwiedzały "targi". Mimo to z przyjemnością podeszliśmy do pierwszego stoiska i wykorzystaliśmy wolny czas na miłą rozmowę. Stoisko Elko oferowało głównie piękne, naturalne mydełka oraz peelingi na bazie masła shea.
Peelingi pachniały nieziemsko i bardzo naturalnie, ale jak wiecie sama robię takie, więc nie skusiłabym się na zakup, chyba że na prezent. Podoba mi się także, że to polska firma, która dba o składy swoich produktów.
Marka pomyślała też o nadchodzącym Dniu Matki i skomponowała urocze zestawy z myślą o tym święcie. Mydełko, peeling i świeczka to idealny podarunek w celu rozpieszczenia mamy, w końcu każda kobieta na to zasługuje.
Mydełka mają różne kształty, zapachy i wyglądają ślicznie. Gdybym nie miałam w zapasach przynajmniej 10 kolejnych na pewno bym się skusiła na min. jedno.
Kolejne stoisko należało do marki Felicea, o której już wspomniałam i dla której w sumie przyszłam. Spędziłam przy nim sporo czasu oglądając prawie każdy tester. Wypróbowałam wszystkie kredki do oczu na bazie oleju rycynowego i niestety wiem, że się nie skuszę na zakup - okropnie się rozmazują, a kolory wyglądają inaczej niż je sobie wyobrażałam. Zainteresowały mnie natomiast róże oraz cienie do powiek, a także balsamy do ust.
Błyszczyki teoretycznie nigdy nie są w kręgu moich zainteresowań, ale te mocno przykuły moją uwagę. Kolory, od naturalnego różu po jakże modny fiolet, obiecywały efekt kuszących, pełnych ust.
Pomadek mam ostatnio w nadmiarze, ale jeśli będzie okazja chętnie wypróbuję i tą od Felicea. Kolory są prześliczne, a skład o wiele lepszy niż w drogeryjnych wersjach. Czytałam także sporo pozytywnych recenzji na ich temat.
Róże, pudry i bronzer mają świetne opakowania, zresztą jak wszystkie te kosmetyki. Dodatkowo posiadają lustereczka. Szczególnie róż mnie zachwycił swoją trwałością i delikatnym odcieniem, wiem, że nie zrobię sobie nim krzywdy, za to ładnie podkreślę policzki. Trafił już na moją listę chciejstw.
Puder także mnie zaciekawił, choć póki co na pewno go nie kupię, zapasy, rozumiecie. Jednak czyż nie wygląda ślicznie?
Cienie w kredce przepięknie się ze sobą łączą i blendują, choć mam małe obawy o trwałość. Na dłoni wyglądały jednak na tyle pięknie, że zaryzykuję i sprawdzę sama jak się spiszą na dość tłustych powiekach.
Trzecie stoisko, marki Purite, było najmniej atrakcyjne moim zdaniem. Mnóstwo testerów po prostu poukładanych obok siebie i gdyby nie mydełka zastanawiałabym się czy to nie lekarstwa ;) Tutaj spędziłam tylko chwilę, ponieważ Pani zawzięcie tłumaczyła coś o tłustości serum dziewczynom stojącym przy stoisku i niespecjalnie mi się spodobały jej słowa.
Eliksiry i tajemnicze sera w buteleczkach z pipetką. Zbyt podobne do siebie etykietki trochę mnie zniechęciły, musiałabym się mocno w nie wczytywać, by w ogóle wiedzieć co trzymam w rękach.
Za to kolorowe mydła już zachwycają, każde inne, każde śliczne, wyglądały jak ciasteczka. Są urocze i niebanalne, także po zmniejszeniu zapasów chętnie kupię jedno lub dwa choćby tylko po to, by się im przyglądać i cieszyć oczy.
Rodzaje produktów marki - od maseł do ciała, przez peelingi solne czy cukrowe po oleje i sera. Część podobnych kosmetyków robię sama, ale jeśli nie macie na to czasu można przyjrzeć się im bliżej. Ja na pewno to zrobię - mimo słabego pierwszego wrażenia dam im jeszcze szansę, bo składy mnie bardzo zachęcają.
Kolejne stoisko, Stylowy brodacz, było przeznaczone głównie dla panów, choć nie tylko. Tutaj zainteresowały mnie szczotki z włosów dzika, a najbardziej jak je się robi i skąd pozyskuje włosie?
Szczotki dość luksusowe, mają przyciągać ciekawym designem oraz niebanalnymi surowcami czyli wspomnianym włosiem dzika oraz różnymi gatunkami drewna, z których wykonano rączkę.
W ofercie znajdują się szczotki przeznaczone specjalnie do brody, ale także takie do włosów. Ponieważ szczecina dzika jest bardzo twarda podczas szczotkowania wykonujemy jednocześnie peeling oraz masaż skóry, co niekoniecznie jest wskazane przy wrażliwym skalpie.
W ofercie oprócz szczotek znajdują się także olejki, które mają za zadanie nawilżenie i nabłyszczenie włosów oraz różne produkty do stylizacji brody. Wszystko zamknięte w ciekawych pojemniczkach, które trochę kojarzą się z pastą do butów.
Olejki, wspomnę, zapachowe i posiadające śliczny skład. Na pewno można je z powodzeniem używać także do olejowania damskich włosów.
Na targach był również sklep internetowy z kosmetykami naturalnymi, Eko Łąka. Stoisko wyglądało świetnie, bielone skrzynki, dużo drewna, rośliny, kolory.
Sklep ma bogatą ofertę, od doskonale znanych kosmetyków Babuszki Agafii, przez Natura Siberica, po nasze polskie Bingo Spa. Spokojnie mogłam sobie poczytać składy, pooglądać opakowania, nowości. Pani była uśmiechnięta i z radością odpowiadała na moje pytania oraz opowiadała o własnych doświadczeniach z tymi kosmetykami.
Zafascynowało mnie to cudo, którym okazał się gliniany pumeks z Maroka. Masaż tym krążkiem jest niesamowicie przyjemny, ale wyczuwalny. Absolutnie nic nie boli, bardzo dobrze sunie po skórze i dlatego nie mogłam sobie odmówić zakupu, zwłaszcza, że kosztował całe 6,50zł. Jak już go przetestuję na pewno dam znać jak się spisuje.
W tle saszetki Babuszki, od których zaczęła się nasza rozmowa. Widocznie saszetki mają dużo więcej wielbicielek, niż się spodziewałam ;)
Kwiaty, które uwielbiam, ale które właściwie nie wiedziałam po co tam były - stoisko MAK. Dopiero przy zamawianiu burgera - o czym później - wyszło na jaw, że Panie robiły wianki dla każdej chętnej dziewczyny. Szkoda, że jechaliśmy na targi książki, bo na pewno bym taki wianek nosiła :)
Kolejne stoisko dla panów, Pan Drwal, było bardzo eleganckie i estetyczne. Niesamowicie spodobało się także mojemu mężowi, który NIESTETY planuje przez to zapuszczać brodę. Mam nadzieję, że zmieni zdanie :D Nie mam nic przeciw zarostowi u panów, ale nie oszukujmy się, broda drapie, a to żadna przyjemność...
Czarne, szklane opakowania nowej linii Premium kryły w sobie wszystkie kosmetyki niezbędne do pielęgnacji męskiej brody oraz włosów. Składy? Świetne! Kosmetyki naprawdę luksusowe i ciekawe.
Można było poczęstować się próbką olejku do brody oraz perfum. Osobiście perfumy niespecjalnie mi się spodobały, ale mojemu mężowi już tak. Olejek czeka jeszcze na swoją kolej.
Cieszę się, że polscy panowie zaczynają o siebie dbać, a typ prawdziwego mężczyzny: zapuszczonego, nieogolonego i w brudnych ciuchach odchodzi do lamusa. Nie widzę w tym nic złego!
Ostatnie stoisko marki Saluterra zrobiło na mnie złe wrażenie, choć byłam bardzo ciekawa co ma do zaoferowania. Pani była niezadowolona i po opowiedzeniu byle czego o kosmetykach stwierdziła, że są to produkty salonowe, więc nie ma nic do dodania. Serio? Zaraz po nas się stamtąd zmyła.
Bardzo zaciekawiło mnie serum, zawierające aż 50% protein jedwabiu. Oczywiście jak to ja - pierwszą myślą jaka mi przyszła do głowy było: czy jest to jedwab naturalny czy wyprodukowany w laboratorium? Nie wiem czy wiecie, jak w tradycyjny sposób uzyskuje się jedwabne nici, ale nie jest to ani piękne, ani czyste zajęcie, natomiast dla larw jedwabników śmiertelne.
Opakowania kosmetyków są dokładnie takie jak lubię. Szklane, zgrabne buteleczki z pompką, które lubię sobie ponownie wykorzystywać na własne potrzeby. Etykiety ładne i przejrzyste.
Pani zapytana o próbki, których miała całą torbę, podarowała mi jedną - maskę do twarzy. Znów serio? Jakbym przyszła tam ograbić ją z cennych próbek, a nie z ciekawości zaproponowała sprawdzenie kosmetyków na własnej skórze. Podejście do klienta raczej słabe. W ogóle atmosfera przy tym stoisku była napięta i gęsta, więc wrażenie pozostało niemiłe.
Przed klubem stał Food Truck, a konkretnie Chwast Food, kuchnia wegańska. I to była chyba najciekawsza częśc targów. Zamówiłam sobie burgera z buraka, który był pyszny i wyglądał obłędnie.
Zabawne logo
Ogromnego, kolorowego burgera zjadłam ze smakiem. Kosztował 16zł i wart był każdej złotówki. Najadłam się, więc pojechaliśmy na targi książki, ale to już zupełnie inna historia :)
Do domu przywiozłam ulotki, kilka próbeczek i zakupiony Pumeks Hamman. Wrażenia pozostały mi ambiwalentne, ponieważ z jednej strony było spokojnie, można było porozmawiać z każdym wystawcą na interesujące nas tematy, a z drugiej spodziewałam się czegoś więcej. Jakiegoś wydarzenia, pomysłu, energii. Zabrakło marketingu, czasu czy chęci? Nie wiem, ale można było lepiej zorganizować całe przedsięwzięcie! Niemniej poznałam nowe marki i spędziłam miło kawałek niedzieli.
Bywacie na targach i imprezach kosmetycznych? Lubicie taki bezpośredni kontakt z pracownikami marek?
He he:) jakby dziwacznie z lekka;)
OdpowiedzUsuńRany, ale to nie jest TO Niebo?
UsuńNie, nie, żyję i wszystko jest ok :D
UsuńSzkoda że nie wiedziałam o tej imprezie... sporo rzeczy mi wpadło w oko.
OdpowiedzUsuńNa szczęście w tym roku udało mi się wpaść na targi książki - obkupiłam się jak wariatka.
O widzisz Gosia, jakoś egoistycznie nie pomyślałam, że mogłabyś mieć ochotę się wybrać. Następnym razem solennie obiecuję poinformować Cię o podobnych wydarzeniach :)
UsuńWłaśnie czytałam na fb Felicea, że będą, gdybym była z Warszawy, to bym się pewnie wybrała ;) Kuszą mnie ich nowości, zwłaszcza puder i róż, ale podobnie, zapasy mnie powstrzymują przed zakupami :) A wydarzenie faktycznie trochę nietypowe, szkoda, że pozostawiło niedosyt :(
OdpowiedzUsuńStamtąd też się dowiedziałam. Ewelinka róż mnie szczerze zachwycił, piękny i bardzo trwały, nie chciał się wręcz zetrzeć z dłoni.
UsuńOjaaaacię kręcę ! i po co ja tu weszłam hmmm ? no po co ? ino się rozchorować można i oczopląsu dostać ! no wiesz Ty co :P przez Ciebie teraz spać nie będę mogła ...... ( hihihihih ) :)
OdpowiedzUsuńCzuję się winna ;)
Usuńz chęcią wybrałabym się na takie targi. :) ale blisko mnie nie organizują takowych :)
OdpowiedzUsuńMoże organizują tylko słabo reklamują? :)
UsuńBardzo ciekawa relacja :) Przeczytałam cała i mogłam sobie chociaż wyobrazić takie wydarzenie. Szkoda że stoisk tak mało, no i miejsce mogli by wybrać ciekawsze - to przecież też ma wpływ na ,,reklamę". Szkoda że nie przy każdym stoisku byli mili ludzie, nie rozumiem czemu tak skąpią próbkami kosmetyków
OdpowiedzUsuńTeż nie rozumiem, tym bardziej, że chyba po to są próbki, żeby je rozdać potencjalnym klientom, a nie trzymać w torbach? Ale może się mylę ;)
UsuńSama chciałbym wziąć w takim spotkaniu udział :-D
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie zaprezentowane :)
OdpowiedzUsuńStoiska robiły wrażenie :)
UsuńNigdy nie byłam na takich targach. Ile tam jest cudowności!
OdpowiedzUsuńszkoda z tego co piszesz trochę niewykorzystany potencjał
OdpowiedzUsuńTo jest najdziwniejsze, sama miałabym kilka ciekawych pomysłów jak to rozreklamować - klub w centrum Warszawy! Ale to nie moja robota ;)
UsuńTargi targami, ale zjadłabym tego burgera :D
OdpowiedzUsuńO popieram! Ja tez:)
UsuńDziewczyny, burger był pyszny i do wieczora w ogóle nie byłam głodna. Wege rządzi! :)
UsuńW Warszawie i nic o tym nie wiedziałam. :( Słabiutki marketing, takie wydarzenia można o wiele lepiej wypromować
OdpowiedzUsuńDokładnie! Wszystko wyglądało trochę tak, jakby było zorganizowane na ostatnią chwilę...
UsuńMusiało być super ! Lubię takie targi i spotkania ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój blog, zapraszam do siebie ;) Buziaki ;);*
Dziękuję :)
UsuńKosmetyki bardzo ciekawe, o niektórych markach nawet nie wiedziałam;) Szkoda tylko że mało ciekawe miejsce, może i to miało wpływ na średnie powodzenie całych targów... A to wegańskie jedzonko świetne;)
OdpowiedzUsuńJa również nie wszystkie marki znałam, tym bardziej się cieszę, że tam byłam - lubię nowości!
UsuńStylowo dziękuję za świetną prezentację i świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Stylowy Brodacz
Uprzejmie dziękuję za miłe słowa :)
UsuńDobrze, że jeszcze nie uczestniczyłam w takich targach, bo z pewnością nie wyszłabym z pustymi rękoma :)
OdpowiedzUsuńHaha mnie też ledwo mąż powstrzymywał ;)
UsuńIle cudownych kosmetyków. Fajna nazwa tego klubu NIEBO :)
OdpowiedzUsuńNazwa fajna, tylko w środku jakoś tak mało niebiańsko ;)
UsuńWiesz nie byłam nigdy na takich targach ale zawsze mnie kusiły.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto się czasem wybrać, można poznać ciekawych ludzi i nowości na rynku :)
UsuńCzasem, aż wkurza jak wystawcy olewają to, po co tam są. zniechęcają zamiast przyciągać. Kilka rzeczy mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńDokładnie, też nie mogę tego pojąć. OK, była niedziela, ale chyba nikt nie był tam za karę...
UsuńSzkoda że tak mało rozreklamowane, ja o targach w sumie dowiedziałam się przez Instagram. Koniec końców i tak nie byłam, ale mój domowy brodacz pewnie by żałował gdyby się dowiedział co tam było :D.
OdpowiedzUsuńŻałowałby na pewno, bo obie marki dla brodaczy miały niesamowitą ofertę, a panowie opowiadali z niezwykłą pasją :) Nawet mnie zaciekawili!
UsuńSzkoda że nie wiedziałam o tych mini targach :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca było tak jakbyś chciała. Ale ze zdjęć wygląda to wszystko bardzo interesująco ;)
OdpowiedzUsuńStarałam się jak mogłam, choć wewnątrz było dość ciemno :)
UsuńMam ten pumeks, ale szału nie robi. Czasem lepiej jak jest mniej ludzi, bo można na spokojnie wszystko obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńHa, a myślałam, że będę pierwsza z tym pumeksem :D Zobaczymy jak się spisze u mnie. Tak, można było spokojnie porozmawiać i pomacać, że się tak wyrażę :)
UsuńMiałam iśc na te targi,szkoda,że nie wyszło :(
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie,bo przeglądałam stronę BlogMedia i z tego co widzę współpracujesz z nimi,jak oceniasz,warto?:)
UsuńNie współpracuję z BlogMedia, jakiś czas temu się może zapisałam, nawet nie pamiętam :) Nie robiłam z nimi żadnej kampanii, więc nie wiem czy warto.
UsuńŚwietny wybór! :)))
OdpowiedzUsuńChyba muszę sprawić mojemu facetowi brodowe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa, panowie też powinni o siebie dbać :)
UsuńPumeks marokański jest świetny :) recenzowałam go jakiś czas temu :)
OdpowiedzUsuńSame wspaniałości tu pokazałaś. Chciałabym wziąć kiedyś udział w takim evencie. :-)
OdpowiedzUsuńNazwałabym to rajem dla kosmetykomaniaczki:D
OdpowiedzUsuń