Avon, Planet Spa, Maseczki do twarzy
Jeszcze dwa lata temu bardzo często zamawiałam część kosmetyków w Avonie, aktualnie kończę te zapasy i raczej nie robię kolejnych. Dlaczego? Dlatego, że moja pielęgnacja diametralnie się zmieniła odkąd założyłam bloga. Z katalogu Avonu nie kupuję już żadnej pielęgnacji, a z kolorówki dokupuję jakieś pojedyncze kosmetyki, które mnie zaciekawią oraz moje ukochane wykręcane kredki do oczu. Niemniej swojego czasu miałam sporo maseczek do twarzy, o których dziś napiszę. Czy wszystkie były warte zakupu?
Avon, Planet Spa to seria kosmetyków, która pretenduje do domowej pielęgnacji opartej na naturalnych składnikach takich jak glinki czy sól z morza martwego. Nie wiem czy obecnie wszystkie maseczki są jeszcze dostępne, Avon bardzo często zmienia asortyment i nie ma sentymentów...
Wszystkie maski mają miękkie, wygodne tubki i korki na klik. Kosztują od 8-20 zł, w zależności od promocji (ja najczęściej kupowałam je po 10zł) za 75ml. W zależności od potrzeb skóry lub własnego widzimisię sięgałam po tą maskę, na którą miałam akurat ochotę.
Perfectly Purifying, Głęboko oczyszczająca maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego. Pochłania nadmiar sebum, zmniejsza widoczność porów, pozostawiając skórę miękką, gładką i promienną. Sposób użycia: Nałożyć na skórę twarzy. Pozostawić na 5-10 minut, dokładnie spłukać. Stosować 2-3 razy w tygodniu.
Skład: Aqua, Kaolin, Glycerin, Bentonite, Alcohol Denat, Butylene Glycol, Talc, Dipropylene Glycol, Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Se, Behenyl Alcohol, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Hydrated Silica, Disodium Edta, Zinc Oxide, Parfum, Sea Salt, Silt, CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77007.
Maseczka jest dość gęsta, ale dobrze się rozsmarowuje i trzyma skóry. Jest to maska glinkowa dlatego lepiej nie dopuszczać do jej wyschnięcia, inaczej można otrzymać efekt odwrotny do zamierzonego. Maska ma szary kolor i niesamowicie wciągający zapach, który trudno opisać, jednak jest dość intensywny, kojarzy się z relaksem i spokojem, świetnie go dobrali. Maska dobrze oczyszcza skórę i pory pozostawiając cerę odświeżoną, ukojoną, a ewentualne niedoskonałości się zmniejszają. Nie podrażnia (o ile nie dopuścimy do wyschnięcia!), nie powoduje łzawienia oczu. Dobrze się zmywa. Jedna z moich ulubionych masek. Pisałam o niej też TUTAJ.
Turkish Thermal Bathis, Oczyszczająca maseczka do twarzy z glinką z tureckiej łaźni termalnej dogłębnie oczyszcza, odświeża i ożywia skórę bez wysuszania jej. Wchłania nadmiar sebum. Sprawia, że twoja skóra wygląda i czuje się zdrowo. Zawiera glinkę rhassoul, a także wyciąg z czarnej oliwki i bursztynu. Jest odpowiednia do każdego rodzaju skóry. Sposób użycia: Nałóż na twarz, pozostaw do czasu, gdy kolor maseczki zmieni się na różowy, a następnie spłucz.
Skład: Aqua, Hydrated Silica, Ethylhexyl Palmitate, Propylene Glycol, Glycerin, Isoceteth-, Cocoamidopropyl Betaine, Titanium Dioxide, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Dimethicone, Disodium EDTA, Menthyl Lactate, Moroccan Lava Clay, Amber Extract, Olea Europea (Olive) Fruit Extract, Potassium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, CI 77491, CI 77492, CI 77499.
Maska jest gęsta, ale dobrze się rozsmarowuje i trzyma. Zdecydowanie szybciej wysycha niż poprzednia, trzeba uważać, żeby nie zaschła i nie podrażniła skóry. Pachnie obłędnie, co wycisza, relaksuje, odpręża. Kolor ma brązowy, podczas wysychania zmienia się na jasno różowawy. Bardzo dobrze oczyszcza skórę, odświeża i matuje na całkiem długo. Przy tym nie podrażnia i nie powoduje łzawienia oczu. Polubiłyśmy się, choć obecnie podobne efekty uzyskuję przy mieszaniu glinek, których mam zapas na sto lat.
Heavenly Hydration, Nawilżająca maseczka do twarzy ze śródziemnomorską oliwą z oliwek odświeża i przywraca odpowiedni poziom nawilżenia skóry. Zawiera wyciąg z liści oliwnych przeciwdziałający wolnym rodnikom. Lekka przyjemna konsystencja szybko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu na skórze. Nawilża skórę i chroni przed wysuszeniem. Doskonale odświeża i koi. Pomaga także wygładzić drobne zmarszczki powstałe wskutek wysuszenia skóry. Sposób użycia: Nałożyć na oczyszczoną skórę. Pozostawić na 20 minut, a następnie spłukać ciepłą wodą.
Skład: Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Glyceryl Stearate, Triethanolamine, Zea Mays Starch, Carbomer, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Disodium EDTA, Imidazolidinyl Urea, Hydroxyethylcellulose, Methylparaben, Parfum, Benzophenone-4, Dimethicone, Panthenol, Olea Europea Oil, Olea Europea Lear Extract, Phosphoric Acid, Alkohol Denat., Lecithin, C12-15 Alkyl Benzoate, Retinyl Palmitate, Ascorbyl Palmitate, Beta-Carotene, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, CI 19140, CI 15510, CI 42090.
Maseczka jest inna niż poprzedniczki. Kolor ma jasnozielony i jest cały czas wilgotna, także po 20 minutach spędzonych na twarzy, nie zasycha. Dobrze się rozsmarowuje, ale trzeba uważać na ilość, żeby nie spłynęła ze skóry. Zapach ma okropny - chemiczny, cierpki, gorzki i po prostu nieprzyjemny. Bardzo słabo nawilża, nie koi skóry, ale muszę przyznać, że po jej użyciu skóra odrobinę mniej się przetłuszcza. Pozostawia lekko lepiącą się warstwę na skórze, może dlatego. Potrafiła czasem podrażniać oczy, więc lepiej z nią uważać. Nie do końca przypadła mi do gustu.
Egyptian Secrets, Maseczka do twarzy peel-off z ekstraktem z lilii wodnej oczyszcza skórę i poprawia jej strukturę, sprawiając, że wygląda ona na gładszą i pełną energii. Ekstrakty z lilii wodnej i bawełny - urzekająco pięknych roślin tropikalnych znanych z właściwości kojących i relaksujących - doskonale nawilżają i wygładzają skórę. Sposób użycia: Nałóż cienką warstwę na oczyszczoną i osuszoną skórę unikając okolic oczu i linii włosów. Pozostaw do całkowitego wyschnięcia (około 20 minut), po czym usuń.
Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol Denat., Poloxamer 185, Parfum, Xanthan Gum, Methylparaben, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Oil, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, BHT, Nymphaea Alba Flower Extract, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, CI 77891.
Maska typu peel-off, czyli zastygająca na skórze przez jakieś 20 minut, po czym można ją teoretycznie zdjąć jednym ruchem. Teoretycznie, bo zawsze gdzieś mniejsza część się oderwie. Wspomnę jeszcze, że maska mocno trzyma się twarzy i można odczuć ból podczas jej zdejmowania! Kolor ma biały, a pachnie, to znaczy śmierdzi, alkoholem i kwiatami, przyznam, że to dość dziwna kompozycja. Ta maska to prawdziwy hardcore jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy. Potrafi przesuszyć i podrażnić, szczególnie wrażliwą lub naczynkową cerę. Za to całkiem nieźle radzi sobie z zaskórnikami i niedoskonałościami, oczyszczając i wysuszając je. Mimo wszystko jej działanie jest według mnie zbyt mocne i toporne, aby używać jej często. Potrafi też wycisnąć łzy z oczu i podrażnić.
Ufff, przebrnęliście przez cały post? Mam nadzieję, że komuś przyda się moja opinia, bo sama szukałam informacji na temat tych kosmetyków przed zakupem. Każda maska w zasadzie jest inna, ma inne działanie, konsystencję, zapach.
Znacie maski Avon? Czy polecacie cokolwiek tej marki?
Avon, Planet Spa to seria kosmetyków, która pretenduje do domowej pielęgnacji opartej na naturalnych składnikach takich jak glinki czy sól z morza martwego. Nie wiem czy obecnie wszystkie maseczki są jeszcze dostępne, Avon bardzo często zmienia asortyment i nie ma sentymentów...
Wszystkie maski mają miękkie, wygodne tubki i korki na klik. Kosztują od 8-20 zł, w zależności od promocji (ja najczęściej kupowałam je po 10zł) za 75ml. W zależności od potrzeb skóry lub własnego widzimisię sięgałam po tą maskę, na którą miałam akurat ochotę.
Perfectly Purifying, Głęboko oczyszczająca maseczka błotna do twarzy z minerałami z Morza Martwego. Pochłania nadmiar sebum, zmniejsza widoczność porów, pozostawiając skórę miękką, gładką i promienną. Sposób użycia: Nałożyć na skórę twarzy. Pozostawić na 5-10 minut, dokładnie spłukać. Stosować 2-3 razy w tygodniu.
Skład: Aqua, Kaolin, Glycerin, Bentonite, Alcohol Denat, Butylene Glycol, Talc, Dipropylene Glycol, Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Se, Behenyl Alcohol, Phenoxyethanol, Xanthan Gum, Hydrated Silica, Disodium Edta, Zinc Oxide, Parfum, Sea Salt, Silt, CI 77891, CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77007.
Maseczka jest dość gęsta, ale dobrze się rozsmarowuje i trzyma skóry. Jest to maska glinkowa dlatego lepiej nie dopuszczać do jej wyschnięcia, inaczej można otrzymać efekt odwrotny do zamierzonego. Maska ma szary kolor i niesamowicie wciągający zapach, który trudno opisać, jednak jest dość intensywny, kojarzy się z relaksem i spokojem, świetnie go dobrali. Maska dobrze oczyszcza skórę i pory pozostawiając cerę odświeżoną, ukojoną, a ewentualne niedoskonałości się zmniejszają. Nie podrażnia (o ile nie dopuścimy do wyschnięcia!), nie powoduje łzawienia oczu. Dobrze się zmywa. Jedna z moich ulubionych masek. Pisałam o niej też TUTAJ.
Turkish Thermal Bathis, Oczyszczająca maseczka do twarzy z glinką z tureckiej łaźni termalnej dogłębnie oczyszcza, odświeża i ożywia skórę bez wysuszania jej. Wchłania nadmiar sebum. Sprawia, że twoja skóra wygląda i czuje się zdrowo. Zawiera glinkę rhassoul, a także wyciąg z czarnej oliwki i bursztynu. Jest odpowiednia do każdego rodzaju skóry. Sposób użycia: Nałóż na twarz, pozostaw do czasu, gdy kolor maseczki zmieni się na różowy, a następnie spłucz.
Skład: Aqua, Hydrated Silica, Ethylhexyl Palmitate, Propylene Glycol, Glycerin, Isoceteth-, Cocoamidopropyl Betaine, Titanium Dioxide, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Parfum, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Dimethicone, Disodium EDTA, Menthyl Lactate, Moroccan Lava Clay, Amber Extract, Olea Europea (Olive) Fruit Extract, Potassium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, CI 77491, CI 77492, CI 77499.
Maska jest gęsta, ale dobrze się rozsmarowuje i trzyma. Zdecydowanie szybciej wysycha niż poprzednia, trzeba uważać, żeby nie zaschła i nie podrażniła skóry. Pachnie obłędnie, co wycisza, relaksuje, odpręża. Kolor ma brązowy, podczas wysychania zmienia się na jasno różowawy. Bardzo dobrze oczyszcza skórę, odświeża i matuje na całkiem długo. Przy tym nie podrażnia i nie powoduje łzawienia oczu. Polubiłyśmy się, choć obecnie podobne efekty uzyskuję przy mieszaniu glinek, których mam zapas na sto lat.
Heavenly Hydration, Nawilżająca maseczka do twarzy ze śródziemnomorską oliwą z oliwek odświeża i przywraca odpowiedni poziom nawilżenia skóry. Zawiera wyciąg z liści oliwnych przeciwdziałający wolnym rodnikom. Lekka przyjemna konsystencja szybko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu na skórze. Nawilża skórę i chroni przed wysuszeniem. Doskonale odświeża i koi. Pomaga także wygładzić drobne zmarszczki powstałe wskutek wysuszenia skóry. Sposób użycia: Nałożyć na oczyszczoną skórę. Pozostawić na 20 minut, a następnie spłukać ciepłą wodą.
Skład: Aqua, Glycerin, Butylene Glycol, Glyceryl Stearate, Triethanolamine, Zea Mays Starch, Carbomer, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Disodium EDTA, Imidazolidinyl Urea, Hydroxyethylcellulose, Methylparaben, Parfum, Benzophenone-4, Dimethicone, Panthenol, Olea Europea Oil, Olea Europea Lear Extract, Phosphoric Acid, Alkohol Denat., Lecithin, C12-15 Alkyl Benzoate, Retinyl Palmitate, Ascorbyl Palmitate, Beta-Carotene, Helianthus Annuus Seed Oil, Tocopherol, CI 19140, CI 15510, CI 42090.
Maseczka jest inna niż poprzedniczki. Kolor ma jasnozielony i jest cały czas wilgotna, także po 20 minutach spędzonych na twarzy, nie zasycha. Dobrze się rozsmarowuje, ale trzeba uważać na ilość, żeby nie spłynęła ze skóry. Zapach ma okropny - chemiczny, cierpki, gorzki i po prostu nieprzyjemny. Bardzo słabo nawilża, nie koi skóry, ale muszę przyznać, że po jej użyciu skóra odrobinę mniej się przetłuszcza. Pozostawia lekko lepiącą się warstwę na skórze, może dlatego. Potrafiła czasem podrażniać oczy, więc lepiej z nią uważać. Nie do końca przypadła mi do gustu.
Egyptian Secrets, Maseczka do twarzy peel-off z ekstraktem z lilii wodnej oczyszcza skórę i poprawia jej strukturę, sprawiając, że wygląda ona na gładszą i pełną energii. Ekstrakty z lilii wodnej i bawełny - urzekająco pięknych roślin tropikalnych znanych z właściwości kojących i relaksujących - doskonale nawilżają i wygładzają skórę. Sposób użycia: Nałóż cienką warstwę na oczyszczoną i osuszoną skórę unikając okolic oczu i linii włosów. Pozostaw do całkowitego wyschnięcia (około 20 minut), po czym usuń.
Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol Denat., Poloxamer 185, Parfum, Xanthan Gum, Methylparaben, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Oil, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, BHT, Nymphaea Alba Flower Extract, Hibiscus Sabdariffa Flower Extract, CI 77891.
Maska typu peel-off, czyli zastygająca na skórze przez jakieś 20 minut, po czym można ją teoretycznie zdjąć jednym ruchem. Teoretycznie, bo zawsze gdzieś mniejsza część się oderwie. Wspomnę jeszcze, że maska mocno trzyma się twarzy i można odczuć ból podczas jej zdejmowania! Kolor ma biały, a pachnie, to znaczy śmierdzi, alkoholem i kwiatami, przyznam, że to dość dziwna kompozycja. Ta maska to prawdziwy hardcore jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy. Potrafi przesuszyć i podrażnić, szczególnie wrażliwą lub naczynkową cerę. Za to całkiem nieźle radzi sobie z zaskórnikami i niedoskonałościami, oczyszczając i wysuszając je. Mimo wszystko jej działanie jest według mnie zbyt mocne i toporne, aby używać jej często. Potrafi też wycisnąć łzy z oczu i podrażnić.
Ufff, przebrnęliście przez cały post? Mam nadzieję, że komuś przyda się moja opinia, bo sama szukałam informacji na temat tych kosmetyków przed zakupem. Każda maska w zasadzie jest inna, ma inne działanie, konsystencję, zapach.
Znacie maski Avon? Czy polecacie cokolwiek tej marki?
Uwielbiam wszystkie maseczki :) te z Avonu też mi pasują :)
OdpowiedzUsuńCzyżby kolejna maseczkomanka? Dogadałybyśmy się, bo ja też uwielbiam maseczki :)
UsuńLubie tą pierwszą najbardziej :) wspaniale oczyszcza
OdpowiedzUsuńJa również tą pierwszą lubię najbardziej, właściwie tak napisałam post - od najbardziej ulubionej do najmniej :)
UsuńTa z oliwą z oliwek ma pochodną formaldehydu. Z Avonu lubię zapachy, też już nie kupuję pielęgnacji od nich.
OdpowiedzUsuńZgadza się, warto też zauważyć, że oliwa jest w ilościach śladowych, daleko po konserwantach.
UsuńKurcze, z chęcią bym wypróbowała takie maseczki.
OdpowiedzUsuńPolecam szczególnie dwie pierwsze :)
UsuńO jaaa, dawno nic nie miałam z AVON-u ;)
OdpowiedzUsuńTak? U mnie wszędzie wkoło same konsultantki, w dodatku bardzo łatwo kupić coś przez internet :)
UsuńŻadnej z tych maseczek nigdy nie miałam, ale ciekawi mnie ta pierwsza. Z drugiej strony glinki w swoich zbiorach mam, więc nie wiem, czy jest mi do końca potrzebna :p
OdpowiedzUsuńJeżeli masz glinki to nie widzę sensu :P
UsuńMaski które wyciskają łzy z oczu nie są u mnie mile widziane, więc tej różowej na pewno bym nie kupiła :)
OdpowiedzUsuńTa maseczka jest tylko dla hardcorów :P
UsuńOd jakiegoś czasu chcę wypróbować jakąś maseczkę z Avonu. Świetny post :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że łatwiej będzie wybrać wersję, która się u Ciebie sprawdzi :)
UsuńSuper post! Fajnie że zrobiłaś porównanie, wiele przydatnych informacji.
OdpowiedzUsuńMyślę, że może się przydać, bo sama nie wiedziałam, na którą wersję się zdecydować :)
UsuńJa w ogole nie ufam pielegnacji avonu...
OdpowiedzUsuńMiałam wiele nieprzyjemnych przejść z kremami do twarzy, więc także dałam sobie z nimi spokój :)
UsuńBłotna maseczka marzy mi się od dawna. Może zakupię ją w obecnym katalogu ;-)
OdpowiedzUsuńW promocji się opłaca, ale z ceną regularną zaszaleli :)
UsuńŚliczne opakowania ale nie miałam ich jeszcze nigdy:)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim wygodne i praktyczne :)
UsuńKiedyś miałam tę różową i zapach miło wspominam :) Co do właściwości niestety już nie pamiętam ;c
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Serio? W takim razie mamy całkowicie odmienne gusty :)
UsuńNie za szczególnie je lubię :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś wersję bodajże biała herbata i żeń szeń... w każdym razie peel off i prawie zdarłam sobie skórę twarzy przy jej ściąganiu - hardcore
OdpowiedzUsuńPodobna do różowej :D Tylko dla twardych ;)
UsuńMam kilka ulubionych maseczek z tej serii, bardzo lubię taką szarą glinką i inną z masłem shea :)
OdpowiedzUsuńChociaż sama zapisałam się do Avonu, to akurat maseczek nigdy nie miałam :) Ale czasem koleżanki proszą mnie o jakieś drobne zakupy i bardzo często decydują się właśnie na maseczki Planet Spa. Ja jednak pozostanę przy glinkach ;)
OdpowiedzUsuńGlinki rządzą zawsze i wszędzie :)
UsuńWszelakie maseczki do twarzy to 'must have' u mnie. Z resztą to samo tyczy się masek do włosów :D Z tych z Avonu znam błotną (też bardzo ją lubiłam) i tą różową 'do ściągania', ale tę lubiłam już mniej, gdyż jej ściąganie faktycznie bolało. Niemniej - działała i dzięki temu, że mocno przyczepiała się do skóry potrafiła 'wyciągnąć' zaskórniki, które zostawały na jej powierzchni i to jej się chwali ;)
OdpowiedzUsuńDlatego lepiej nie używać jej za często ;)
Usuńsama używałam jedynie Perfectly Purifying ale byłam z niej również zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńmialam ta pierwsza :) chyba razem z zelem do twarzy byla ? hmmm nie pamietam :)
OdpowiedzUsuńŻelu nie miałam, może trafiłaś na taką promocję, Avon z nich słynie :)
UsuńMiałam tę z oliwą z oliwek i mam dokładnie takie same zdanie na jej temat jak Ty. :* Beznadzieja. :( Bardzo ciekawi mnie za to ta turecka, brązowa. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że wspomniałaś o tym, żeby pilnować masek z glinką, aby nie zasychały. Cały czas przeglądam w Internecie zdjęcia dziewczyn z zaschniętą glinką na twarzy i aż mnie ciarki przechodzą. A potem pojawiają się recenzje, że maska podrażnia i wysusza, które zaburzają prawdziwą ocenę. :(
Ja też od dawna nie zamawiam nic z Avonu, ale szczerze mówiąc, mieli kiedyś genialny krem do twarzy - chyba najlepszy, jakiego używałam - różowy, z serii Anew 25+. Jednak mimo że moja skóra kocha chemię, staram się przejść na pielęgnację naturalną i to też jest właśnie spowodowane tym, że prowadzę bloga. :D
Toż ja glinkowa maniaczka jestem, więc nie polecam robienia sobie nimi krzywdy :)
UsuńTego kremu kompletnie nie znam, ale denerwuje mnie to w tej marce - znikający asortyment!
Kiedys bardzo czesto kupowałam te maseczki z Avon, a najcześciej tę błotną, którą uwielbiałam. Teraz jednak najczęściej stosuję naturalne glinki z różnymi dodatkami: olejem lub hydrolatem. Czasem "na lenia" kupuję maseczki w saszetkach.
OdpowiedzUsuńMam jedną maseczkę od nich i jestem bardzo zadowolona, ale teraz nie mogę sobie nazwy przypomnieć :P
OdpowiedzUsuńtylko nie Avon. po moim ostatnim spotkaniu z maseczką Avon musiałam leczyć skórę twarzy maścią za sterydami.
OdpowiedzUsuńTą pierwszą mam już na wykończeniu i uwielbiam!! Ostatnio czaiłam się na tą z serii clear skin ;p taką czarną na wągry. Miałaś ją może? ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam, wyspowiadałam się już ze wszystkich :) Ciekawe czy działa.
UsuńNie znam, ale kosmetyki z Avonu w ogóle są mi raczej obce.
OdpowiedzUsuńJako nastolatka lubiłam maseczki z Avonu, dosyć często ich używałam. Miłego dnia życzę :*
OdpowiedzUsuńWidzę w tej ostatniej alcohol denat, co automatycznie ją u mnie skreśla :D Ja w ogole za avonem nie przepadam, kiedyś miałam okazję zastosować jakąś maskę, ale nie dała u mnie absolutnie żadnego efektu. Zdecydowanie wolę sobie kupić zwykłą glinkę i rozrobić ją z wodą :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych masek z Avonu, kiedyś koleżanka namawiała mnie na ta z Morza Martego ;)
OdpowiedzUsuńseria planet spa jest najlepszą z całego avonu
OdpowiedzUsuńOstatnio kupilam Perfectly Purifying jestem z niej bardzo zadowolona! Ale zaciekawila mnie jeszcze ta brazowa i rozowa, musze ich poszukac w najblizszym czasie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te maseczki :) Szczególnie oczyszczającą i z kawiorem :)
OdpowiedzUsuńNawilżająca to dziwak nad dziwakami, bo praktycznie niczego nie robi. To ciągłe zgadzanie się zaczyna mnie przerażać :D
OdpowiedzUsuńNie miałam tych maseczek ale generalnie bardzo lubię wszelkie maseczki do twarzy;)
OdpowiedzUsuńTych maseczek nie miałam. Rzadko używam tego typu kosmetyki z tej firmy ale ogólnie maski kocham, to już maseczkoholizm ;)
OdpowiedzUsuńJak i u mnie hihihihi :)
UsuńCzyli dobrze wybrałam podbierając mamie maseczkę błotna ;) z reszty chyba nie byłabym zadowolona. Moja mama posiada jeszcze inne, ale nie pamietam jakie. Chyba ja poproszę zeby mi zamówiła jeszcze jakaś maseczkę na spróbowanie :)
OdpowiedzUsuńKobieca intuicja działa niezawodnie :)
UsuńOczywiście, że dobrnęłam ... hihi :) i jednak utwierdziłam się w moich oczekiwaniach ... także wątpię, że się polubimy i je wypróbujemy hehe ;)
OdpowiedzUsuńPolecam glinki i płachty, te mnie jak dotąd rzadko zawiodły :)
UsuńSzalenie dawno nie miałam już nic z Avonu :)
OdpowiedzUsuńZ Avon to ja własnie tylko maseczki i balsamy kupuję. :-)
OdpowiedzUsuńLubię maseczki z tej serii. Oczyszczająca dobrze się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńChętnie zostanę na dłużej i zapraszam do mnie :)
Niestety nie mam obecnie konsultantki w poblizu :(
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię oliwkową :)
OdpowiedzUsuńmam tą maseczkę nawilżającą i jestem zadowolona .
OdpowiedzUsuńOsobiście używam Perfectly Purifying, ale cała linia Planet Spa jest mi dobrze znana i jestem z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuń