White Tree, Krem do twarzy z pyłem diamentowym
Jestem posiadaczką tłustej cery, która szybko się odwadnia, ale jednocześnie jest gruba, szara i łatwo się zapycha. Obecnie korzystam z aury sprzyjającej kwasom, więc regularnie stosuję Serum z kwasami Klapp, po zmyciu którego bardzo ważne jest dobre nawilżenie skóry. Pomagają mi w tym… diamenty w kremie.
White Tree to polska marka, która bardzo mi się spodobała, bo jak nieraz podkreślałam lubię polskie kosmetyki 🙂
Krem do twarzy z pyłem diamentowym według producenta:
“Krem do twarzy o działaniu anty age, rozświetla cerę, nadaje jej młody
wygląd. Naturalne surowce dogłębnie nawilżają skórę, uelastyczniają ją.
Tokoferole zawarte w oleju arganowym neutralizują wolne rodniki, mają
silne działanie antyoksydacyjne. Kwas linolenowy odpowiedzialny jest za
silne działanie przeciwstarzeniowe. Krem wzbogacono masłem shea,
olejem ze słodkich migdałów oraz olejem ryżowym.”
wygląd. Naturalne surowce dogłębnie nawilżają skórę, uelastyczniają ją.
Tokoferole zawarte w oleju arganowym neutralizują wolne rodniki, mają
silne działanie antyoksydacyjne. Kwas linolenowy odpowiedzialny jest za
silne działanie przeciwstarzeniowe. Krem wzbogacono masłem shea,
olejem ze słodkich migdałów oraz olejem ryżowym.”
Plastikowy słoiczek może nie poraża urodą, ale jest bardzo solidny i praktyczny. Nie stłucze się, a nakrętka bardzo łatwo się odkręca. Pod wieczkiem mamy dodatkowe zabezpieczenie, co też mi odpowiada. Prosto i konkretnie. Krem kosztuje 49zł/100ml, ale jest niesamowicie wydajny.
Górna naklejka, ta na wieczku, jest bez zarzutu, natomiast mam zastrzeżenia do bocznej, która się odkleja i nie wygląda to ładnie. Nie podoba mi się też długi ciąg napisów, którym nie da się zrobić sensownego zdjęcia, a i samo czytanie np. składu jest niewygodne.
Skład: Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit, Prunus amygdalus dulcis(Sweet Almond) Oil, Oryza sativa (Rice) Bran Oil, Octyldodecanol, Cetearyl Alcohol, Beeswax, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Tocopheryl acetate, Parfum, Diamond Powder, Diethylhexyl Syringylidene Malonate, Vaprylic/Capric Triglyceride, Hexyl Cinnamal, Linalool, Hydroxyisohexyl-3-cyclohexene carboxaldehyde, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol, Coumarin.
Jest przyzwoicie! Mamy tu formułę opartą na maśle shea oraz kilku cennych olejach, a także wit. E i pył diamentowy zaraz po zapachu. Pod koniec wyszczególniono składniki kompozycji zapachowej, których jest trochę, ale mnie nie podrażniły.
Krem jest konsystencji masła shea i posiada delikatnie beżowy odcień. Łatwo go nabrać na palce, pod wpływem temperatury skóry topi się do postaci olejku. Posiada obłędny zapach cukierków pudrowych, nie wiem czy je kojarzycie, ja znam je z dzieciństwa. Jest to zapach lekko słodki, ale bez przesady, z nutą czegoś cytrusowego. Wspaniale umila aplikację i przez jakiś czas utrzymuje się na skórze.
Krem pozostawia na skórze tłustawą warstwę i z tego względu zawsze stosuję go na noc. Wiem, że nie każdy lubi, gdy kremy pozostawiają taki efekt, ale jeśli używałyście kiedykolwiek czystego masła shea na pewno wiecie, że ta warstwa dość szybko wnika w skórę i nie brudzi ubrań czy pościeli. Nigdy mnie nie podrażnił ani nie zapchał.
Diamentowy krem świetnie wpływa na moją skórę. Niweluje każde przesuszenie, szorstkość skóry i zapobiega następnym. Natłuszcza i odżywia, a przy tym rozpromienia twarz, więc rano budzę się pełna blasku, nawet kiedy się nie wyśpię. Nie zdarzyło mi się obudzić rano z tłustą cerą, zawsze do rana w 100% się wchłaniał. Nawilża, zmiękcza, wygładza i uelastycznia skórę sprawiając, że skóra jest odporniejsza na zmiany temperatury oraz klimatyzację. Zauważyłam także, że odkąd go stosuję rzadziej się czerwienię, więc widocznie wzmacnia też naczynka. Doskonale się sprawdza od jesieni do wiosny jako krem na noc oraz jako krem do zadań specjalnych np. na łokcie, bardzo wysuszone dłonie. Nie żałuję go sobie, bo jest naprawdę wydajny, wystarczy nałożyć go niewiele by cieszyć się efektem. Co ciekawe polubił go także mój mąż i czasem mi podbiera 🙂
Bardzo się polubiliśmy. Ten krem to dla mnie alternatywa dla własnych samoróbek, w dodatku obłędnie pachnie i pozwala mi zaznać odrobiny luksusu w postaci diamentów.
Znacie tą markę? Pisałam kiedyś także o peelingu do ciała z mlekiem oślim White Tree, również bardzo udanym. Jakie kremy na noc preferujecie?
