Skinlite, Hydro Pure Gel Mask, Odmładzająca maska żelowa
Mam szlaban. Tak, tak, serio piszę. Mam szlaban... na zakupy, bo moje zapasy rozrastały się niekontrolowanie (przez podział, czy co?) i trudno było mi je już ogarniać. Mimo to udało mi się ostatnio przemycić do koszyczka trzy maski. No co? Promocja była! Dziś napiszę czy warto było łamać zasady i dane słowo :D
Skinlite
Cell Renewal
Hydro Pure Gel Mask
Odmładzająca maska żelowa
Z tego co się orientuję to koreańska marka, należąca do Adwin Korea Corp. (m.in. mają też markę Purederm). Kosztuje ok. 10 zł/a szt., ja kupiłam za 2,99 zł :)
Opakowanie każdy widzi. Dodam, że ma "ułatwiajki", dzięki którym bez problemu je otwieramy.
Z tyłu mamy napisy w obcych językach i jedynie małą naklejkę po polsku. Poniżej możecie poczytać co obiecuje producent: rozświetlenie, nawilżenie, zdrowy wygląd, usunięcie plam i przebarwień, perłowy i świetlisty odcień skóry.
Wewnątrz mamy dwie części jednej maski: górę i dół. Taki podział zdecydowanie ułatwia nałożenie jej na twarz i dobrze, że ktoś na to wpadł. Maska z obu stron ma papier zabezpieczający przed sklejeniem (jak mniemam).
Maska jest śliska, glutowata, miękka i bardzo mokra (nawet trochę z niej kapie), więc trzeba się ubabrać, nie ma rady. Plus za to, że łatwo ją dokładnie wygładzić i przykleić do skóry. Bardzo dobrze się trzyma, nie zsuwa się i nie odkleja. Kolor ma przezroczysty i lekko zielonkawy. Pachnie bardzo delikatnie, jakby aloesem albo zieloną herbatą, przyjemnie.
Skład: szczegóły na zdjęciu. Między innymi zawiera alantoinę (regeneruje, łagodzi, nawilża, wygładza, zmiękcza, przyspiesza gojenie i odnowę naskórka), ekstrakt z zielonej herbaty (regeneruje, tonizuje, odżywia, zmniejsza stany zapalne), witaminę E (antyoksydant, przyspiesza gojenie, działa przeciwzapalnie) i arbutynę (rozjaśnia, jest naturalnym filtrem UV, może alergizować). Reszta to składniki konsystencji, konserwanty itp.
Nakłada się ją szybko i sprawnie - ale dopiero wtedy, gdy już się uda ją wyjąć z opakowania (jest naprawdę śliska!). Mogłaby mieć większe otwory na oczy, ciągle zahaczałam o nią rzęsami i denerwowało mnie to. Nie podrażniła mnie, nic nie szczypało ani nie piekło.
Producent zaleca trzymać ją na skórze 20-30 min., zdecydowałam się na 25 minut. Po tym czasie maska nie jest już taka mokra, mam nadzieję, że część się wchłonęła w skórę, reszta pewnie wyparowała (w końcu jest 30 st.). Zdejmuje się ją bardzo łatwo.
Poniżej: zaraz po nałożeniu. W masce wygląda się zajefajnie, jak z horroru :)
Skóra faktycznie jest lekko rozświetlona i nawilżona, ale poza tym nic szczególnego nie zauważyłam. Czy usunęła plamy i przebarwienia skóry jak głosi tekst na opakowaniu? Nie, wręcz mam wrażenie, że podrażnienia, do których mam skłonność, są bardziej zaczerwienione. Muszę jednak przyznać, że efekt świetlistej cery utrzymał się przez kilka godzin.
Poniżej: 25 minut od nałożenia, tuż przed ściągnięciem.
Niemniej fajnie poparadować w tej masce, postraszyć sąsiadów, którzy chcą pożyczyć sól albo listonosza (biedak, nie ma ze mną łatwo!). Ale czy moja cera na tym zyskała? Tak, ale niewiele. Czy było warto? Tak! Zawsze to jakieś nowe doświadczenie, bo pierwszy raz miałam maskę w takiej glutowatej formie :) Jednak jeśli chodzi o maseczki... na co dzień pozostanę wierna glinkom!
A Wy miałyście takie żelowe maseczki? Był jakiś efekt?
Ja lubie maski tej marki,chociaż tak jak i ty bardziej glinki.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze inne, kupione w tym samym czasie, zobaczymy. Glinki to jednak jest to! :)
UsuńNo to że taka śliska mi się nie podoba, i ze tak mało dała....no ja muszę zużyć te moje saszetkowce i kupić glinki bo dawno ich nie miałam :)
OdpowiedzUsuńŚliska jest jak węgorz :D Do roboty, bo glinki są najlepsze!
UsuńMiałam bardzo podobna maskę właście z PureDerm i zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Wygładziła drobne zmarsczki, nawilżyła skórę, odświeżyła. Mam w zapasie (czy to problem każdej blogerki kosmetycznej?) jeszcze dwie, ale jakoś nie moge się za nie zabrać.
OdpowiedzUsuńWidziałam u Ciebie tą maskę, bo na szybko w sklepie szukałam opinii i mi się wyświetlił Twój blog :) Skład chyba jest inny, może dlatego działanie też? I chyba tak, zapasy to problem wielu dziewczyn :D
UsuńCiekawa ta maska a jeszcze ciekawiej wygląda hihi ;)
OdpowiedzUsuńWygląda... zabójczo! :D
UsuńNigdy nie miała takiej maseczki, ale mam jedną w domu i dzisiaj chyba będzie mój pierwszy raz :] Haha i nie jest tak źle, żeby występować w horrorze, ale pewnie listonosz się mógł lekko zdziwić. :)
OdpowiedzUsuńListonosz się już chyba przyzwyczaił... może nawet czeka i się zastanawia, co następnym razem zobaczy?? Dobrej zabawy z maską :)
UsuńNie miałam ;)
OdpowiedzUsuńNiewiele straciłaś :)
UsuńRzeczywiście można udawać postać z horroru :)
OdpowiedzUsuńJa tam jednak też najbardziej pokochałam glinki :)
Dobra na Halloween, choć ja nie obchodzę :) Glinki rządzą :D
UsuńLubimy tego typu maski, ale wolimy w innych opakowaniach :D
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana... w jakich??
UsuńNie miałam ale moze sie skuszę, skoro mowisz ze efekt jak z horroru - tylko ze Ty prezentujesz sie nadzwyczaj uroczo w tym zielonkawym. A ja i bez maseczki wygladam jak senny koszmar :)
OdpowiedzUsuńZ glutem na twarzy uroczo? O matko kochana nawet nie wiem co odpisać :))))
UsuńJa też jestem wierna glinkom. Rzadko eksperymentuję z innymi maskami :)
OdpowiedzUsuńA ja tylko mężowi wierna jestem, kosmetyki często zdradzam :)))))
UsuńHaha, zajefajna jest :D
OdpowiedzUsuńNoooom :) Wrażenia gwarantowane!
UsuńJa też chyba najbardziej lubię glinki, dzisiaj testuję na twarzy jakąś z Maroka, zmieszaną z olejkiem arganowym:) (I dzwonek do drzwi tez był;))
OdpowiedzUsuńDzwonek do drzwi w takiej sytuacji jest obowiązkowy:)
UsuńNo pewnie, że obowiązkowy! Mam nawet teorię spiskową na ten temat :))))
UsuńRzadko używam maseczek w takiej formule. Szkoda, że ta szału nie robi :))
OdpowiedzUsuńZależy co mamy na myśli :))))
UsuńJa bym i tak chętnie poznała :P, chociaż z moim podejściem do maseczek to różnie bywa. Ostatnio to tylko glinki :P
OdpowiedzUsuńGlinki są the best! Nie warto ich zdradzać :))
UsuńNie miałam nigdy takiej maseczki. Listonosz musi mieć z Tobą naprawdę ciekawie. ;D
OdpowiedzUsuńCzasami się zastanawiam czy się aby z kimś nie zakłada o kolor mojej twarzy... tym razem :)
UsuńJa tekiej maski "potworki" ie miałam :P jakoś tak nie przekonują mnie za bardzo :D
OdpowiedzUsuńI słusznie, forma ciekawa, ale treści niewiele :)))
UsuńJakoś nie jestem przekonana do masek żelowych . Wole glinki :)
OdpowiedzUsuńGlinki wygrywają zawsze i wszędzie :)))
UsuńOj tam, maseczek nigdy nie za mało.... :P
OdpowiedzUsuńPewnie, najważniejsze to jakąś czasem machnąć na buźkę :)))
Usuńja jeszcze nie miałam, ale podobają mi się takie ;)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobają, ale wolałabym, aby coś robiły :))
Usuńnajlepiej sąsiadów, listonosza czy domowników straszy się paradując w maseczce ze spiruliny :P spróbuj, reakcje otoczenia bezcenne :P
OdpowiedzUsuńTo już też za mną... O ile dobrze pamiętam kurier się napatoczył....Te wieeelkieeee oczy są bezcenne! :D
UsuńKurcze ja tez mam szlaban! wczoraj sie okazało ze dwa kremy pose mam z data do konca lipca - koniec chomikowania basta!
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi. Im większe zapasy tym trudniej je ogarnąć. Szlabany są czasem dobre. I remanent ;)))
Usuńjeszcze nie miałam maski żelowej i chciałabym sprawdzić na sobie :D w glinkę też muszę się zaoptrzyć :)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować, może Tobie się spodoba :) A glinki zawsze i wszędzie polecam :)
UsuńMam podobną maskę ale innej firmy, no i mam podobne odczucia do niej co Ty do swojej :)
OdpowiedzUsuńUff, czyli nie tylko ja mam takie odczucia :)
UsuńAch te zapasy ;) Czasami żałuję, że nie mam siostry z którą mogłabym wymieniać się kosmetykami ;)
OdpowiedzUsuńO, to byłoby fajne. Też nie mam siostry, a brat odmawia współpracy :D
UsuńTeż wolę glinki :p i zdarzyło mi się mieć zieloną glinkę na twarzy i otworzyć drzwi listonoszowi ;D
OdpowiedzUsuńTakie ryzyko zawodowe :D
UsuńNie miałam nigdy żelowej maski - choć raz kupiłam złotą maskę, była podobna, ale nakładało ją się w całości na twarz. Całkiem to przyjemne było.
OdpowiedzUsuńForma jest przyjemna, ale wolałabym, aby jeszcze coś to dawało - oprócz wybabrania się i efektu straszenia postronnych obserwatorów naszych poczynań :D
UsuńNie miałam z nią styczności ale lubię takie eksperymenty:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też :) Nie ma to jak eksperymenty na ludziach :D
UsuńWyobrazam sobie bezcenna mine listonosza ;D
OdpowiedzUsuńListonosz ma ze mną wesoło ;)
UsuńJa niestety nie mam cierpliwości do nakladania masek :(
OdpowiedzUsuńŻadnych? Nawet takich ekspresowych glutków? Fakt, z maskami jest trochę zabawy, za to cera bardzo się poprawia, przynajmniej moja :)
UsuńUwielbiam maski żelowe :)
OdpowiedzUsuń