Wykończeni w czerwcu

Na początku czerwca była cudowna pogoda, więc było także opalanko. W ruch poszedł również bronzer, bo moje nogi wyjątkowo trudno się opalają, więc chciałam je wspomóc. Wykończyłam też kilka kosmetyków do pielęgnacji twarzy, jest też trochę samoróbek oraz próbek. Zapraszam na wykończonych :)


Bandi, Veno Care, Płyn micelarny: wspaniały demakijaż, co tu dużo pisać - szybko, bez podrażnień, bez tarcia i bez pieczenia. Konkretny produkt, bardzo skuteczny, ale niestety średnio wydajny przez zbyt duży otwór. Mimo wszystko chętnie go jeszcze kupię. Więcej KLIK

Accos, Tonik oczyszczający: całkiem fajny, przyjemnie pachnący tonik. Odświeża, reguluje sebum, oczyszcza, ale nie widze najmniejszej różnicy pomiędzy nim a tonikiem antybakteryjnym Ziaji, oprócz ceny - Ziaja jest trzy razy tańsza, a ma większą pojemność. Nie kupię. Więcej KLIK i KLIK

Czysta linia, Peeling do twarzy morelowy: wspaniale pachnie i ma mnóstwo drobinek, przez co świetnie złuszcza skórę, ale niestety mnie zapchał - zawiera parafinę. Myślę, że świetnie się sprawdzi przy cerach mniej skłonnych do zapychania. Zużyłam do rąk, z powodzeniem zresztą. Ja nie kupię. Więcej KLIK

CD, Krem nawilżający z lilią: marka robi niezłe zamieszanie w blogosferze, ale ten krem męczyłam niemiłosiernie długo. Skład nie jest zły, ale niestety zapchał mnie, przez co nie używałam go do twarzy. Początkowo nakładałam go na szyję i dekolt, ale po jakimś czasie tam też zaczął siać spustoszenie, więc wykończyłam jako balsam do ciała. Nawilża i nie poza tym, dla mnie to średniak jakich wiele, do tego jak dla mnie śmierdzi sianem. Nie kupię go, ale w zapasach mam inne kosmetyki tej marki. Więcej KLIK

Lavera, Krem z liposomami oraz bio-różą i bio-olejem z awokado: krem przeznaczony dla suchej skóry, więc nic dziwnego, że na mojej tłustej nie sprawdził się na dzień. Mimo wszystko szczerze go pokochałam odkąd zaczęłam używać go na noc, bo to co wyczyniał z moją skórą jest niesamowite. Rano była nawilżona i odżywiona, naprężona i mięciutka. Do tego jest niesamowicie wydajny, ma fajną konsystencję, choć dla mnie śmierdział... smalcem, nic na to nie poradzę. Mam za to sygnały, że wielu dziewczynom zapach się spodobał, to bardzo indywidualna kwestia. Więcej KLIK. Za jakiś czas chętnie kupię.


Babuszka Agafia, Specjalny szampon do włosów "Aktywator wzrostu": fajny szampon, idealna saszetka na wyjazdy! Bardzo fajnie się sprawdzał na moich cienkich włosach, odbijał je u nasady, nawilżał, no i przede wszystkim dokładnie mył. Ciekawie pachnie i nie jest drogi, zauważyłam też więcej bejbików. Mam już w zapasach inne wersje tych szamponów, chętnie jeszcze kupię i ten. Więcej KLIK.

Loko-Kolor, Zmywacz różany do paznokci: mój najulubieńszy zmywacz. Bardzo tani i skuteczny, szybko sobie radzi z lakierami i co najważniejsze nie wysusza płytki paznokcia, wręcz ją lekko natłuszcza. Pachnie! Fenomen jakiś. Mam już w zapasach i na pewno jeszcze kupię.

Miraculum, Krem do twarzy Lift Line na noc: dostałam od mamy, która chciała go... wyrzucić. Nie sprawdzał się u niej zupełnie, a ja nie miałam najmniejszego zamiaru nakładać go na twarz ze względu na parafinę wysoko w składzie. Zużyłam go więc do... parafinowych zabiegów na dłonie i stopy :D Taki recykling. No i ma szklany słoiczek, który na pewno spożytkuję. Nie kupię.

Auchan, Chusteczki Sensitive: używam ich do wszystkiego, do czego tylko można użyć takich chusteczek, od skóry twarzy, przez dłonie, stopy i higienę intymną aż do wycierania kurzu czy deski rozdzielczej w samochodzie :) Mają świetny skład oparty na oleju lnianym i słonecznikowym, a kosztują 4 zł. Moim zdaniem najlepsze! Niestety już dwa razy ich szukałam w Auchan i nie ma, mam nadzieję, że nie przestali ich produkować? Kupiłam w zamian inne, też marki własnej Auchan, trochę inny, ale znośny skład, zobaczymy jak się spiszą... Chętnie kupię jak tylko się pojawią na półce! Więcej KLIK

Soleo, Sun Care, S.O.S. Mleczko po opalaniu: w sekundę łagodzi zaczerwienienie, podrażnienie i pieczenie spowodowane słońcem, przynosi natychmiastowa ulgę! To moje zużyte drugie opakowanie. Bez niego nie ruszam się na żadne plaże czy jeziora. Zawiera m.in. masło shea, sok z aloesu, olej z kukui (wyjątkowo regenerujący i odżywczy, ma działanie łagodzące, ochronne i kojące skórę, świetnie zmiękcza i nawilża, posiada naturalny filtr przeciwsłoneczny), olej macadamia. Fajnie pachnie, ale nie jakoś wyjątkowo na tle podobnych produktów. Mam już kolejny!


Avon, Intensywnie nawilżający krem do twarzy, rąk i ciała: kupiony oczywiście z katalogu, całkowicie w ciemno, jakieś 2,5 roku temu. Chyba jest to jakaś edycja specjalna. Ogromna butla 750 ml kosztowała ok. 17 zł. Potworek pielęgnacyjny, tak właśnie o nim myślę. Nie nadaje się do twarzy, bo napakowany jest wazeliną, woskiem ciekłym, trójglicerydami, sylikonami, czyli cudownymi zapychaczami, a wszystko jest pięknie zakonserwowane pochodną formaldehydu. Nie ratuje go śladowa ilość masła shea, oleju z migdałów, żelu aloesowego czy panthenolu...Nie nadaje się ani do do rąk, ani do stóp, ani do skóry ciała, bo okrutnie wysusza skórę, która staje się "styropianowa" czyli nieprzyjemna w dotyku, drażniąca. Męczyłam go strasznie przez tyle czasu (tak, rok po terminie), ale w końcu dam mu spokój. Zostało ok. 1/3 butelki i w takim stanie przywita się ze śmietnikiem, bo mam go już dość! W życiu nie kupię, precz z nim :)

Ziaja, Kremowe mydło pod prysznic z jedwabiem: pokochałam ten zapach! Relaksujący i delikatny, trochę przypominał mi perfumy. Skład standardowy (SLS), ale za to niska cena, duża dostępność i brak efektu wysuszenia skóry. Kupię! Więcej KLIK.

Auchan, Savon Liquide Alep, Mydło w płynie Alep: mydło w płynie na bazie Potassium Cocoate. W ciągu dnia mnóstwo razy myję ręce (nie, nie mam nic wspólnego z Lady Makbet...), więc cenię produkty niewysuszające skóry. To mydło takie właśnie jest! Pieni się dobrze i pięknie pachnie, trochę słodkawo. Wyprodukowane we Francji, kosztuje 3-4zł/300ml. Mam już kolejne!


Jeden z dwóch słoiczków (biały) mojego DIY kremu pod oczy rozjaśniającego: fajnie wyszedł, chętnie jeszcze go ukręcę. Obecnie mam jeszcze pół drugiego słoiczka. Ostatnio o nim pisałam KLIK.

Oliwkowe mydło w paście DIY od Mineralnej Kasi: mydełko o ciekawej, ciągnącej się konsystencji, zawierało rozdrobnione oliwki. Fajnie myje i nie wysusza skóry, ale bardzo długo trzeba je spłukiwać, ponieważ szybko zaczyna się kleić do skóry. Kasia potrafi robić różne cuda, więcej KLIK. Raczej nie porwę się na jego zrobienie, nie mam o tym pojęcia :)

Calaya, Ekstrakt z alg: bardzo odżywczy ekstrakt, który wzbogaca każdy kosmetyk w niezbędne pierwiastki i witaminy. Posiada charakterystyczny zapach, który lepiej jest czymś "przykryć", co w praktyce oznacza użycie silniej pachnącego składnika jako towarzysza. Bardzo często z niego korzystałam w swoich DIY. Obecnie sklep ma w ofercie inny ekstrakt z alg i to aż z pięciu,pewnie jeszcze bardziej odżywczy. Chętnie nabędę.

Na zdjęcia nie załapały się trzy inne moje kosmetyki DIY, ponieważ od razu użyłam opakowań po nich do czegoś innego. Były to:

Mgiełka do włosów DIY: moja absolutnie ulubiona. Jako pierwsza spowodowała, że mogłam myć moje tłuste włosy co drugi dzień, co jest nie lada wyczynem. Poza tym wspaniale nabłyszczała włosy, nawilżała i wygładzała, a dzięki zielonej herbacie chroniła je także przed negatywnym wpływem środowiska. U mnie sprawdzała się tylko rozpylona na mokrych włosach. Zrobię koniecznie jak tylko kupie składniki, przede wszystkim olej z pestek moreli! więcej KLIK.

Krem owocowy DIY zwężający pory: krem z sokiem truskawkowym. Fajnie wyszedł, ale postanowiłam popracować nad recepturą, a konkretnie nad emulgatorem, który trochę lepiej by związał fazy. Krem fajnie spisywał się na dzień, był bardzo lekki, nie zapychał, a nawilżał i zwężał pory, po nim zdecydowanie mniej się świeciłam, więc wiem, że idę w dobrym kierunku. Więcej KLIK.

Wcierka do skóry głowy: chciałam dobrze, a wyszła ma-sa-kra! Dwa pierwsze użycia były super, zapach do zniesienia. Jednak im dalej tym gorzej... Wcierka okrutnie zaczęła śmierdzieć, przez co używanie jej stało się koszmarem... Szkoda, bo po tych kilku użyciach zauważyłam, że na szczotce znajduje się widocznie mniej włosów! Przynajmniej na to miała niewątpliwy wpływ. Co do przetłuszczania, to bez problemu dwa dni włosy wytrzymywały i były świeże, z tego także jestem bardzo zadowolona. Nie będę pisać osobnej recenzji, edytowałam TEGO posta... Polecam dla odważnych, zdeterminowanych albo chorych na zatoki/mających porządny katar! Nad przepisem popracuję jeszcze :)



Próbki:
Playboy, Żel pod prysznic: nic specjalnego, żel jak żel. Zapach nie przypadł mi do gustu. Nie kupię. 

Le Petit Marseillais, Żel pod prysznic o zapachu kwiatów pomarańczy: bardzo przyjemny zapach, poza tym żel jak żel, przypomina mi bardzo - poza zapachem oczywiście - kremowe żele Ziaji. Nie wysusza. Może kiedyś kupię, zobaczymy.

Le Petit Marseillais, Mleczko nawilżające: kompletnie nie czuję tego produktu! Świetnie pachnie, ale jak dla mnie zbyt intensywnie, po kilkunastu minutach męczy, a potem nawet mdli. Nie nawilża, nie odżywia, wręcz wysusza skórę. Zużyłam na nogi, po czym miałam "tarkę" zamiast skóry, szorstką i nieprzyjemną w dotyku. Co za sadysta to wymyślił? W życiu nie kupię, nawet za darmo nie chcę :)

Marion, Plasterki punktowe na wypryski: oczywiście nie jest to próbka, tak wygląda produkt pełnowymiarowy, ale jakoś mi tu pasowała. Plasterki trochę działają, ale stosowane na noc, jak zaleca producent, bezpowrotnie giną w odmętach pościeli i nie da rady ich znaleźć. Tak czy owak ja nie znalazłam ani jednego, wszystkie zgodnie wyparowały :) Nie kupię, nie lubię zachodzić w głowę co się z nimi stało :D Więcej KLIK

FlosLek, Regenerujący żel do higieny intymnej: fajny, idealna saszetka na wyjazd. Niestety to była chyba ostatnia. Nie wiem czy kupię pełnowymiarową wersję, póki co mam spore zapasy. Tak czy owak myje, nie podrażnia, odświeża.

Dermacos, Nawilżający krem na dzień: dla mnie porażka! Roluje się niemiłosiernie, nie nawilża jakoś specjalnie, za to przyspiesza przetłuszczanie skóry. Dla mnie za konkretny na dzień. Fajnie,że ma filtr. Nie kupię.

Korana, Miodowy krem do twarzy 40+: nie mój przedział wiekowy,ale byłam go bardzo ciekawa. Na szczęście użyłam go na noc i całkiem fajnie się spisał. Rano buźka była miękka i nawilżona. Przyjemnie pachnie. Tego nie kupię, ale rozważam inne produkty tej firmy.

Ecodenta, Pasta do zębów: używałam sporadycznie, bo nie znam jej składu, a unikam fluoru. Nic specjalnego, ma dziwną konsystencję ni to żelu ni pasty, pachnie miętowo ale z jakimś gorzkawym tłem. Zęby myje, nie powypadały mi :) Nie kupię.


Płatki kosmetyczne Cleanic: lubię je, ale jakoś szczególnie się nie wyróżniają. Są miękkie i nie rozdzielają się na włókna, ale to samo mogę napisać o większości dostępnych w Polsce płatków. Kupuję je tylko na promocji. Mam chyba ze 4 opakowania w zapasach (tak, dobra promo była ;)

Corine de farme, Delikatny żel myjący 2w1: zużyłam sama. Skład podobno naturalny, a napakowany SLS, PEG-ami, mnóstwem konserwantów i zapachów wysoko w składzie. Uwaga, aż 0,003% składników pochodzi z upraw ekologicznych, no szaleństwo po prostu! Dziecku bym tego nie kupiła, gdybym je miała oczywiście :)

Balea, Miniaturka żelu pod prysznic Abend Rot: wiem, że sporo osób chwali te żele, ale ja nie wiem dlaczego? Może to kwestia tego konkretnego zapachu, który zdecydowanie mnie nie uwiódł, trąci mi czymś gorzkim i nieprzyjemnym (tak, zapach, nie piłam go przecież). Skład normalny, drogeryjny, bardzo podobny choćby do żeli Isana, które o wiele lepiej dla mnie pachną :) Mimo to mam ochotę wypróbować inne warianty, może zmienię zdanie :)

Ziaja, Liście Manuka, Żel myjący: przyjemny zapach, myje. Składowo znów nic nadzwyczajnego, ale mam w zapasach cała butelkę. Zobaczymy jak się spisze stosowany dłużej.

FlosLek, Anti Acne, Krem matujący: częsty bywalec próbkowego denka. Sprawdzony krem, ale nigdy dotąd nie miałam całego opakowania. Fajnie pachnie ziołami, nawilża i matuje na dłużej, niż wiele innych kremów. Nie zapycha, nie wysusza, nie podrażnia. Kiedyś kupię, bo bardzo go polubiłam dzięki próbkom.

Sylveco, Lekki krem rokitnikowy: mam pełną wersję, a próbki zabieram w podróże, aby nie taszczyć ze sobą ciężkich waliz. Sprawdzony wielokrotnie, więc wiem czego się po nim spodziewać. Wkrótce pełna recenzja!

Mio, The Activist, Olejek do ciała zwiększający sprężystość i młodość skóry: miłość od pierwszego użycia! To świetna alternatywa między dobrym składem (masa olejów od pierwszego miejsca w INCI) a pięknym, choć sztucznym zapachem. Doskonale nawilża, odżywia i ujędrnia, dość szybko się wchłania, a pachnie cytrusami, głównie pomarańczą. Mam w zapasach inne olejki, ale jeśli kiedyś mi się skończą biegnę po ten!

Pokrzepol, Szampon zapobiegający wypadaniu włosów: ciekawy szampon na bazie SLS. Mocno oczyszcza, ale po jednym użyciu właściwie niewiele mogę o nim napisać. Śmiesznie pachnie, dla mnie lemoniadą, zupełnie nie spodziewałam się takich aromatów. Może kiedyś kupie, nie wiem.

Love Me Green, Krem do ciała: okropny tłuścioch, który dość długo się wchłania. Być może miałam zbyt duże oczekiwania wobec niego, tak czy owak nie sprostał im. Zawiera sok z aloesu, olej ze słodkich migdałów, skwalan, śladowe ilości różnych ekstraktów. Zapach całkiem ciekawy, trochę jak lizaki czy cukierki. Działanie nie zachwyciło mnie, zostawiał denerwującą warstwę, nie nawilżył skóry, właściwie niewiele zrobił. Nie kupię.

Klapp, Stri-Pexan, Intensywny krem pod oczy: pierwszy raz spotkałam się z taką dziwną konsystencją, jakby żelowo-kremową i bardzo tłustą w dotyku. Zapach delikatny, ale okropny! Dziwnie się rozprowadza, bardzo łatwo nałożyć go zbyt dużo i... uwaga... bardzo trudno jest go wieczorem zmyć! Zachowuje się dosłownie jak cement, trzyma się skóry jak imadło. Podczas zmywania powoduje, że makijaż do niego przyczepiony rozmazuje się i miałam pod oczami piękne czarne plamy nieomalże przyklejone do skóry. Aby się go pozbyć musiałam używać żelu, potem płynu micelarnego, a na koniec olejku i pianki Bandi, dopiero taka kombinacja pomagała. 20ml tego cuda kosztuje 100zł. Ja podziękuję. Nie kupię tego dziwaka.


Opalanko:
SuperTan, Tropical Fruits, Tingle Bronzer do ciała i trudnoopalających się nóg: tingle, jakie tingle, co za tingle? Nie wiedziałam co to znaczy, olałam i potem żałowałam! Tingle to koszmar! Tingle znaczy mniej więcej, że moment po aplikacji skóra zrobi się niemiłosiernie czerwona i piekąca jak cholera, a stan ten utrzyma się półtorej godziny! Posmarowałam tym na szczęście tylko nogi, a i tak ledwo to przeżyłam. Opaliły się, fakt, ale nigdy więcej! Cudnie pachnie, jednak ze względu na zbyt hardkorowe przeżycia więcej nie kupię.

SuperTan, Banana & Caramel, Bronzer do opalania z olejem szafranowym: fajnie pachnie, słodko, karmelowo, ale znośnie intensywnie. Na szczęście brak dziwnych efektów ubocznych, opalanko przyjemne, pachnące i przyspieszone. Użyłam go tylko na nogi i ręce, warto pamiętać, że nie posiada on filtrów. Opalenizna jest przyspieszona, a ja naprawdę trudno się opalam. Poza tym uzyskałam ładny brązowawy odcień, który mam nadzieję, że się utrzyma dość długo. Mam kolejną saszetkę.

SuperTan, Frosted Banana, Przyspieszacz opalania z wyciągiem z konopi: fajnie pachnie, ale jak dla mnie zbyt słodko, landrynkowo. Zużył go mój mąż, bo ja odmówiłam współpracy z takim aromatem :) Posmarował plecy i brzuch (znaczy ja mu posmarowałam), opalił się szybko i ładnie, równomiernie. Fajna sprawa. Podoba mi się, że na drugim miejscu w składzie jest sok z aloesu, wysoko jest też olej słonecznikowy, ekstrakt z ogórka i zielonej herbaty oraz olej konopny. Nie wiem czy kupię.

Znacie coś z moich wykończonych kosmetyków?

Komentarze

  1. Matuchno kobieto, to w jeden miesiąc zużyłaś!? Powiadam Ci,że poza mydłem w paście od Kasi, które też dostałam, nie znam ani jednego z Twoich wykończonych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym miesiącu wykończyłam, to dużo? Kurde, może ja nadużywam :D Jakiś odwyk?

      Usuń
    2. Jestem przerażona ;D
      Ja tyle kosmetyków chyba na stanie nie mam a Ty je wykończyłaś i pewnie drugie tyle masz ;)
      Może ja jestem zbyt minimalistyczna? ;)

      Usuń
    3. O matko kochana ja mam jeszcze z dziesięć razy tyle... ba, własną prywatną drogerię z zapasami posiadam! Kurczę ja się chyba muszę nad sobą porządnie zastanowić! :D
      Minimalizm jest dobry, trzymaj się go, bo inaczej sobie dom zagracisz... jak ja!

      Usuń
    4. Hmm... Niebieska tak tylko zapytam- znaczy, ze Ty uwazasz, ze to takie skromniutkie denko...? :D

      Usuń
    5. Bo ja wiem, normalne takie raczej chyba :D

      Usuń
  2. Udało Ci się zużyć sporo próbek :) Z całości znam i bardzo lubię te chusteczki z Auchan - robiłam zapas kilka dni temu i były w dużej ilości, więc myślę, że nie wycofali :) podzielam co do nich Twój zachwyt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ale mnie pocieszyłaś! Nie znam lepszych i cieszy mnie, że podzielasz mój entuzjazm względem nich :)))

      Usuń
  3. Muszę się rozejrzeć za tym zmywaczem, bo to na niego najbardziej zwróciłam uwagę. Kupujesz Kochana stacjonarnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stacjonarnie. Najczęściej spotykam go w kioskach i jak już dorwę kupuję od razu zapas. Trzeba go trochę poszukać, ale warto! Widziałam też inne wersje zapachowe, ale nie miałam ich, bo ta jest genialna :)

      Usuń
    2. Czyli po drodze będę zaglądać do kiosków :)

      Usuń
  4. Widzę tutaj sporo saszetek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i owszem, w podróży są najwygodniejsze :)

      Usuń
    2. Ja wciaz zapominam o saszetkach. Wrzucam je do woreczka a potem w przypadku gwałtownej delegacji ...wyciągam i zastanawiam sie, z jakiego okresu mojego zycia pochodzą:)

      Usuń
    3. Znaczy się... kalambury?

      Usuń
  5. Znam chyba tylko niektóre produkty próbkowo-miniaturowe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy masz podobne zdanie na ich temat, czy też zupełnie inne?

      Usuń
  6. Sporo tego :) ja muszę sobie w końcu sprawić coś od Babuszki Agafii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna sprawa, Babuszka ma przyjemne produkty. Teraz kończę krem na noc, niedługo recenzja :)

      Usuń
  7. Nie miałam nic z Twojego denka ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się całkiem często zdarza, ja też czasem patrzę z wybałuszonymi gałami na czyjeś denka :)))

      Usuń
  8. Ile dobroci, myślę, że Lady Makbet miała skromniejszą kosmetyczkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi mam nadzieję, była chyba już i tak wystarczająco szalona :D

      Usuń
  9. Jakie wielkie denko :D Myślę, że to kremowe mydło z Ziajki będzie moim następnym. Lubie takie perfumowe myjki, a jeszcze go nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup koniecznie, jest tanie, więc nie będzie żalu jeśli Ci nie podpasuje, chociaż myślę, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  10. Gratuluję zużyć :) Nic z tego nie miałam okazji używać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. aktywator wzrostu włosów stoi u mnie na półce i czeka na kolej :) mam nadzieję, że u mnie też się sprawdzi

    OdpowiedzUsuń
  12. Co za szczegółowa, dokładna i poukładana relacja!
    Jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, muszę przeczytać Twój komentarz mężowi, niech wie jaką ma poukładaną żonę :D

      Usuń
  13. Zużyłaś fajne kosmetyki, żadnej próbki z tych nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość była faktycznie ok, ale zdarzyły się i takie, które żegnam bez żalu, adios! :)

      Usuń
  14. O kurcze, ale dużo tego zużyłaś :O Znam żel Balea i krem rokitnikowy, on tak zabawnie barwi skórę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi się to podoba w tym kremie, traktuję go jako krem koloryzujący, ale ciiiś :D

      Usuń
  15. Widzę kilka cudownych produktów, które sama kiedyś bym chciała wypróbować, jak np. Krem Lavera , micel Bandi , czy Soleo po opalaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie szczerze polecam! Świetne, świetne, świetne :)

      Usuń
  16. Trochę tego zużyłaś :***
    Widziałam produkty, które stosuję i bardzo lubię takie jak np. mydło w żelu z Ziaji <3
    Mój ukochany zapach tego mydła to kaszmir, jednak niebieskie też bardzo lubię ;]

    Zapraszam: http://wikis-life.blogspot.com/
    Poklikasz w linki w poście z dresslink? To dla mnie bardzo ważne :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaszmir brzmi świetnie! Jakim cudem ja go jeszcze nie znam?

      Usuń
  17. Masz rozpęd dziewczyno;)
    Produkty Bandi baaardzo lubię, bronzery i przyspieszacz wyglądają zachęcająco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh teraz już nie wiem czy to dobrze czy źle, że mam rozpęd? :D Bandi to świetna firma, ale niestety nie wszystkie produkty mi służą. Nie mniej te, które mam są super :) A bronzery polecam, moje nogi ładnie się dzięki nim prezentują, przede wszystkim szczuplej ;P

      Usuń
  18. Miałam malinowy peeling do twarzy z tej serii rosyjskich kosmetyków i byłam zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malinowy brzmi świetnie, obawiam się tylko, że skład może być podobny. Szkoda, że nie ma kosmetyków, które każdemu pasują i wszystko trzeba sprawdzać na sobie organoleptycznie :D

      Usuń
  19. podziwiam za zużywanie próbek! u mnie leżą, leżą i leżą i nikt nie chce ich ruszać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, jak nigdzie nie wyjeżdżam to też ich nie tykam, dopiero podczas wyjazdów, a że sezon w pełni... :)

      Usuń
  20. Na mydło z Ziai poluję już od dawna, a saszetki Babuszki są dla mnie idealne właśnie na wyjazdy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to świetne opakowania, z których nic się nie wyleje, a są przy okazji leciutkie i poręczne :) Mydełka Ziaji są dostępne wszędzie, w każdej drogerii i markecie :)

      Usuń
  21. Bardzo fajne wykończenia, zaciekawiło mnie Bandi, dla mnie balsam z Avonu i LPM nie był koszmarkiem ;)) a plasterków też szukałam ;) świetne są z Isany, szybko działają i dobrze się trzymają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mamy inna skórę i inne potrzeby :) A plasterków z Isany jakimś cudem nigdy nie widziałam, muszę kupić i wypróbować :D

      Usuń
  22. Sporo tego :) Niestety, nie znam nic ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawe te Twoje wykończenia,ale niczego nie znam :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale sporo tego. Praktycznie nic nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Właściwie to nic nie miałam z Twojego denka :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Myślałam, że ten krem CD lepiej się sprawdzi...
    Mam to samo oliwkowe mydło w paście od Kasi, ale z dodatkiem olejku z drzewa herbacianego. Uwielbiam je i juz obawiam się, że kiedyś mi się skończy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy i chyba jest nawet jakaś zależność, że im lepsze tym szybciej :D

      Usuń
  27. Wow, sporo Ci się tego nazbierało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie, choć to nie jest jeszcze szczyt moich możliwości :D

      Usuń
  28. Z Twoich zdenkowanych rzeczy miałam tylko mydło pod prysznic Ziaja - też zapach mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, zapach im się udał i nawet ja - mega maruda - go polubiłam :)

      Usuń
  29. Pokaźne denko :) Zaciekawił mnie ten płyn z Bandi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę dobry, jeden z lepszych jakie miałam :)

      Usuń
  30. Miałam jedynie aktywator wzrostu od Babuszki Agafii, ale niespecjalnie mnie zachwycił. Ot taki sobie zwyklaczek. Możliwe, że za krótko go używałam, aby zauważyć rezultat, sama nie wiem. Z Corine de Farme miałam płyn micelarny i absolutnie go uwielbiałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że CdF ma kosmetyki dla dorosłych. Firma kojarzy mi się jedynie z dzieciaczkami :D

      Usuń
  31. Duże denko, a do tego pełne produktów, których kompletnie nie znam! Ten szampon Agafii mam ochotę wypróbować, jak wykończę aktualnie używane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szampon jest całkiem przyjemny, a do tego bardzo często jest w promocjach. Warto wypróbować i samej wyrobić sobie zdanie na jego temat :)

      Usuń
  32. o jezusie, ale denko! ;d ja używałam le petit, ale nie zauważyłam przesuszenia po mleczku a zapach, owszem, mocny, ale podobał mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma kosmetyków dobrych dla wszystkich, choć czasem żałuję :) Producent zbiłby fortunę!

      Usuń
  33. Ale zużycia ;), nie wiem jakim cudem, ale jeszcze nie miałam żadnego kosmetyku z Twojego denka, no oprócz pełnowymiarowej wersji Ziaja Liście Manuka :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle tego jest w drogeriach i internetach... Nie sposób poznać wszystko! :)

      Usuń
  34. Ma, ma, nie da się ukryć :) Recenzja będzie na 100%, obiecuję :)

    OdpowiedzUsuń
  35. sporo tego, ja lube z CD mydełka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydełek nie znam, ale widziałam, że mają je w ofercie. W zapasach mam żele pod prysznic i dezodoranty :)

      Usuń
  36. Jaaaaaa ile zużyć! Ja nie mam wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w czym? Bo jak w zbieraniu opakowań to polecam robić to na raty tak jak ja :)

      Usuń
  37. ja narazie zuzylam 11 kosmetykow, ale denko pojawi sie u mnie raczej pod koniec lipca, zeby wiecej zebrac! bylam z sebie dumna, a teraz widze ze moja denko to psikusw porownaniu do Twojego! Ogrom tego zeszlo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie porównuj, bo to bez sensu. Ja widocznie jestem jakąś maniaczką... A na Twoje denko czekam z niecierpliwością! :)

      Usuń
  38. Płyn micelarny Bandi bym chętnie wypróbowała. Ale zużycie masz ogromne :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Bardzo duże denko, niektóre produkty pierwszy raz widzę na oczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. nono, sporo próbek wykończyłaś, muszę wziąć się za swoje, zawsze się kurzą i czekają na zmiłowanie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbki są fajne, ja osobiście bardzo lubię, ale też zużywam je partiami :)

      Usuń
  41. Bardzo fajny post :) Ja ze swojej strony mogę polecic bardzo krem lavery konkretnie ten https://eko-banka.pl/pl/p/Krem-nawilzajacy-z-koenzymem-Q10/275 używam go już kilka miesięcy i jestem naprawdę zadowolona , polecam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Lubię czytać Wasze komentarze, ponieważ mamy różne doświadczenia i inne wymagania, więc śmiało piszcie!

Skomentować może każdy, także anonimowo, apeluję jednak o kulturę :)

Bez linków i SPAMU!

Moje zdjęcie
CosmetiCosmos
Witaj na CosmetiCosmos.pl! Mam na imię Aneta i od kilku lat interesuję się kosmetykami i ich składami, szczególnie naturalnymi. Szukam prawdziwych perełek, lubię polskie manufaktury, kręcę też własne kremy. Interesują mnie także eko środki czystości. Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie (polecam wyszukiwarkę). Kontakt ze mną: cosmeticosmos@gmail.com

Jestem tutaj