Lavera, Krem z liposomami oraz bio-różą i bio-olejem z awokado
Kupując krem patrzę na skład, a nie jego przeznaczenie, dlatego czasem świetnie się u mnie spisują kremy przeznaczone do cery suchej, naczynkowej lub wrażliwej (po trochu każdą z tych cer przecież mam). Ładne opakowanie, znany producent, niska cena - fajnie, ale to zawartość składników aktywnych, cennych olejów i masełek jest w stanie przekonać mnie do nałożenia kosmetyku na swoją skórę. Taka ostrożność owocuje: oglądając zdjęcia jeszcze sprzed roku widzę ogromną różnicę, zwłaszcza na skórze twarzy i włosach :) Ale do rzeczy, dziś o kremie do cery suchej i wymagającej testowanym na cerze tłustej, więc teoretycznie nieprawidłowo, ale czy na pewno?
Lavera
Krem z liposomami
z bio-różą i bio-olejem z awokado
Krem kupimy w kartoniku i tu nie marudzę na ten temat, inaczej nic bym o nim nie wiedziała. Na dole jest bowiem naklejona informacja w języku polskim, a na samym słoiczku info jest szczątkowe. Oczywiście można posiłkować się internetem.
Krem jest do kupienia np. w sklepie internetowym econaturals.pl TUTAJ za ok. 60zł/30 ml (na szczęściach bywa w promocjach, wyprzedażach itp.). Stacjonarnie nigdzie go nie widziałam.
Krem jest do kupienia np. w sklepie internetowym econaturals.pl TUTAJ za ok. 60zł/30 ml (na szczęściach bywa w promocjach, wyprzedażach itp.). Stacjonarnie nigdzie go nie widziałam.
Słoiczek jest szklany, mały i zgrabny. Posiada plastikową zakrętkę. Wszystko jest bardzo trwałe, obecnie krem już kończę, a opakowanie nadal wygląda idealnie. Jak już wspomniałam z samego słoiczka niewiele się dowiemy.
Przed pierwszym użyciem należy zerwać aluminiowe zabezpieczenie, co bardzo lubię - mam pewność, że nikt przede mną nie gmerał paluchami w kremie ;) Tym bardziej, że sam kartonik nie był zabezpieczony folią.
Skład: wodno-alkoholowy
wyciąg z dzikiej róży, masło kakaowe, tricaprilin (mieszanka olejów
roślinnych), roślinna gliceryna, masło shea, olej z jojoby,
hartowany olej kokosowy, olej migdałowy, squalan, wosk jagodowy, kwas
stearynowy, olej awokado, olej z pestek brzoskwini, witamina E, guma ksantanowa, lecytyna, liposomy, ekstrakt z bio-dzikiej róży, ekstrakt z
czarnego bzu, olej z oliwek, sterole roślinne, lecytyna, liposomy, witamina E, olej z kwiatu
słonecznika, kwas hialuronowy, witamina C, mieszanka naturalnych olejków
eterycznych.
Skład bardzo przyzwoity, napakowany naturalnymi olejami oraz ekstraktami pochodzącymi z
upraw ekologicznych. Nie zawiera za to parabenów, glikolu, sztucznych
barwników, silikonów, PEG-ów i SLS. Jest hypoalergiczny, posiada naturalny zapach i fizjologiczne pH.
Liposomy - lipidowe kuleczki zawierające delikatne substancje czynne. Są nośnikami transportującymi substancje aktywne wgłąb skóry i dopiero wewnątrz niej uwalniają niesiony przez siebie cenne składniki.
Krem ma barwę kości słoniowej i okropny zapach. Tak, tak - zapach jest dla mnie nie do zniesienia, ale jest to bardzo indywidualna kwestia, komuś może się spodobać tym bardziej, że jest naturalny. Czym pachnie? Dla mnie jest to połączenie smalcu i ryby z różą oraz polnymi kwiatami, zupełnie nie pasuje mi taki aromat. Niestety jak na złość zapach utrzymuję się nawet do pół godziny na skórze...
Kremik ma konsystencję masełka, jest trochę tępawy podczas aplikacji, potrafi lekko się bielić. Szybko się wchłania, zwłaszcza jeśli porządnie go wklepię. Wystarczy już niewielka ilość, aby pokryć całą twarz, szyję i dekolt, dzięki czemu w sumie mały słoiczek jest niesamowicie wydajny!
Konsystencja jest dość treściwa, ale nie jest to wadą, wręcz przeciwnie. Myślę, ze cery suche ją pokochają! Daje konkretną dawkę witamin i nawilżenia.
U mnie nie nadaje się niestety na dzień, ponieważ mimo iż szybko się wchłania, to nie całkiem do matu. Od razu po rozsmarowaniu skóra jest rozświetlona i promienna. Natomiast na mojej tłustej skórze już po godzinie powoduje świecenie i szybsze przetłuszczanie skóry. Nie wygląda to dobrze. Postanowiłam więc zużyć go na noc, tym bardziej, że jest bogaty w wiele cennych, odżywczych substancji. W tej wersji spisał się u mnie doskonale!
Aplikuję go na noc, a rano skóra jest długotrwale i głęboko nawilżona. Nawet po całym dniu nadal odczuwam tego efekty. Zawsze używam go, gdy moja skóra potrzebuje ukojenia np. po serum z alkoholem lub kwasem salicylowym oraz gdy dopada mnie punkowa suchość i szorstkość. Już po jednej aplikacji po suchych skórkach nie ma nawet śladu!
Buzia jest rano gładziutka i mięciutka, w dotyku jak płatki róż, tak mi się kojarzy, czyli aksamitna. Na szczęście mimo takiego bogactwa olei wcale nie zapycha porów, nie zauważyłam po nim żadnego wysypu, a mam do tego ogromne skłonności. Co ciekawe jeśli używam go na noc wcale nie przyspiesza przetłuszczania skóry, wręcz przeciwnie - dobrze nawilżona skóra nie potrzebuje wytwarzać ogromnych ilości sebum. To działa!
Wybaczam mu ten okropny dla mnie zapach, bo to najlepszy kupny krem długotrwale nawilżający, z jakim miałam do tej pory przyjemność się zapoznać. Cena może odstraszać, ale jest naprawdę wydajny i wielozadaniowy, trzeba tylko odpowiednio do niego podejść.
Znacie tą markę? To mój pierwszy produkt Lavera, ale mam ochotę na więcej!
PS. Dziś miał być post denkowy, ale nie mogę wgrać zdjęć, blogger odmawia współpracy. W dodatku nie mogę zaobserwować żadnych blogów, nie widzę przycisku "Dołącz się do tej witryny", jest tak zarówno u mnie jak i na każdym blogu, na który wchodzę. Czy tylko ja mam z tym problem? Ktoś wie o co tu chodzi?
PS. Dziś miał być post denkowy, ale nie mogę wgrać zdjęć, blogger odmawia współpracy. W dodatku nie mogę zaobserwować żadnych blogów, nie widzę przycisku "Dołącz się do tej witryny", jest tak zarówno u mnie jak i na każdym blogu, na który wchodzę. Czy tylko ja mam z tym problem? Ktoś wie o co tu chodzi?
Nie miałam tego kremu ale wiele dobrego słyszałam :)
OdpowiedzUsuńJest świetny! Sama mam ochotę ukręcić podobny :)
UsuńJeśli chodzi o bloggera to czytałam dzisiaj, że kilka dziewczyn też ma taki problem. Więc nie tylko Ty :). Jeśli chodzi natomiast o krem, to nie znam. Podoba mi się działanie ( w wersji na noc :)), szkoda tylko, że tak pachnie :P
OdpowiedzUsuńZapach jest dla mnie naprawdę nieznośny, ale Tobie może by się spodobał, nie wiem :) To jest bardzo subiektywna sprawa :)
UsuńMyślę, że u mnie by się sprawdził, a co do bloggera to miałam podobny problem :)
OdpowiedzUsuńKurczę, czyli jednak nie jest to wymierzone działanie przeciwko mnie :D Trochę mnie to pociesza (egoizm) i smuci (empatia). Ech te internety ;)
Usuńja myślałam ze to wina mojej przeglądarki z tym blogerem:)
OdpowiedzUsuńChyba nie, wygląda na to, że sporo osób ma takie atrakcje...
UsuńKrem ogórkowy gotowy własnie go testuje;)
UsuńSuper :) Nie mogę się doczekać!
UsuńOj ten zapach ryby i smalcu od razu by mnie odrzucił :/ Ale konsystencja świetna, na noc dla mnie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńRyby, smalcu i róży :) To jest mieszanka wybuchowa ;)
UsuńKrem raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńA co do problemu z blogerem, to niestety pomóc nie mogę, u mnie jest wszystko ok
No i fajnie, ja też chcę żeby było ok! ;)
Usuńzapach brrr, ale krem sam w sobie fajny. Jeszcze nie miałam niczego z tej marki :)
OdpowiedzUsuńKrem ma świetne działanie, tym bardziej ten zapach mnie dziwi. Zauważyłam jakiś czas temu, że zapachy niemieckich kosmetyków często mi nie pasują :)
UsuńNiestety krem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoże tak być :)
UsuńPoznaję tę markę i na razie bardzo mi się ona podoba.
OdpowiedzUsuńKrem ma świetny, naturalny skład. Może być super! :-)
Kręci mnie jeszcze seria z żurawiną, ale trochę się boję zapachu :)
Usuńjeżeli zapach jest tak okropny jak piszesz dla mnie od razu z góry odpada..
OdpowiedzUsuńDla mnie jest, nie będę ściemniać :)
UsuńU mnie odpada na starcie przez zawartość alkoholu w składzie :(
OdpowiedzUsuńJest, jest, na szczęście mnie nie wysusza ani trochę :)
UsuńNie miałam go. :)
OdpowiedzUsuńSmalec plus róża i rybka - miodzio, a jakie niekonwencjonalne - kupię to w darze mojemu kumplowi z pracy - u niego tak każdego dnia daje;)
OdpowiedzUsuńA poważnie - chociaż to powyżej też raczej nie było żartobliwie - mam kilka próbek lavery- nigdy żadnej nie otworzyłam, bo żywiłam - nieuzasadnione niczym - podejrzenia, że to jakiś słabowity produkt! Skąd ten pomysł? Nie wiem:) Dziś się wysmaruję:)
Smaruj się śmiało, tylko koniecznie daj znać jak tam zapachy, bo może mój nos jest jakiś przewrażliwiony albo mi się trafił akurat jedyny śmierdziuszek w rodzinie?
UsuńCo do kumpla w pracy... współczuję, to połączenie to bomba dla zmysłów... Rozwala je! ;)
Ja z tej marki miałam tylko balsam do ust:) fajny był :)
OdpowiedzUsuńBalsamy do ust to coś co lubię :)
UsuńNie znam anikremu ani marki. Aż dziwne.
OdpowiedzUsuńJeszcze pół roku temu też nie znałam :)
UsuńDokładnie tak samo dobieram krem - patrzę na skład, a nie hasła na opakowaniu, w związku z czym, mając podobnie jak Ty tłustą/mieszaną cerę, wybieram produkty do skóry suchej. Podejrzewam, że na dzień u mnie też by się nie spisał, ale na noc czemu nie :) Akurat we Wrocławiu Lavera dostępna jest stacjonarnie w Helfy, o którym niedawno pisałam, więc mogę sobie powybierać na żywo. Ale to jak stopnieją moje zapasy :)
OdpowiedzUsuńPiąteczka! :)
UsuńCzytałam u Ciebie o Helfy i zazdraszczam, że masz blisko!
jeszcze nie mialam nic tej marki :)ale wydaje sie byc bardzo pozytywny i mamslabosc do szklanych sloiczkow hehe
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię szklane, zawsze je zostawiam na moje samoróbki :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji z laverą się zapoznać :) blogger coś nam płata figle ;<
OdpowiedzUsuńOj płata, łobuz jeden. Mógłby już przestać się wygłupiać :)
Usuńten zapach musi być naprawdę nei zwykły
OdpowiedzUsuńJest, jest. Nie wiem co za sadysta na niego wpadł :)
Usuńmoja cera jest tłusta, myślę że za bardzo odżywcze to mazidło dla mnie;p
OdpowiedzUsuńHe, he może i tak, ja na noc lubię konkrety :)
UsuńTen krem wydaje mi się bardzo zachęcający, ogólnie mam bardzo dobre zdanie o tej marce :)
OdpowiedzUsuńJa też, mam ochotę na więcej :) Obawiam się tylko zapachu...
UsuńBardzo lubię kosmetyki tej marki :)
OdpowiedzUsuńSuper, a co polecasz?
UsuńMoja buźka również bardzo jest podatna na zapychanie, ale skoro ten krem tego nie powoduje, w dodatku daje tak dobre rezultaty, to jestem nim zainteresowana ;) dodatkowo skład wpadł mi w oko ;)
OdpowiedzUsuńSkład ma świetny! Warto się nim zainteresować :)
UsuńNie miałam tego kremu ale miałam za to balsam do ciała i też go polubiłam :) ta firma ma świetne składy :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że nie trafiłam na wyjątek :)
UsuńNie miałam tego kremu ale miałam za to balsam do ciała i też go polubiłam :) ta firma ma świetne składy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze zapach mało przyjemny mnie pewnie zniechęcil bardzo skutecznie.
OdpowiedzUsuńDla mnie nieprzyjemny, ale Tobie może by się spodobał, nie ma reguły co do zapachów :)
UsuńTrochę mnie tym zapachem odstraszyłaś jednak.
OdpowiedzUsuńTak go niestety odbieram, ale pobuszowałam w internecie i zauważyłam, że innym dziewczynom zapach się podoba :)
Usuńmyślę, że bardzo fajnie by się u mnie sprawdził :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej marce ale nic nie miała. Podoba mi się konsystencja tego kremu, ale chyba nie nadaje się do mojej skóry.
OdpowiedzUsuńKonsystencja jest ciekawa jak na krem do twarzy :)
Usuńjeszcze o nim nie słyszałam, ale kusi... ;)
OdpowiedzUsuńJest bardzo fajny, jeśli Twoja skóra potrzebuje konkretnej dawki nawilżenia i odżywienia :)
Usuńczesc, jakie jeszcze kremy zawierają liposomy?
OdpowiedzUsuńCześć, na pewno taki krem można sobie kupić do własnego ukręcenia na zsk. Widziałam także, że marka Farmix ma krem bioaktywny z liposomami, ale ja bym go na twarz nie nałożyła ze względu na parafinę i wazelinę w składzie. Poza tym Donum naturea, Avon i kilka innych firm też na pewno ma już w swojej ofercie takie kremy, ale nie znam składu :)
UsuńTen krem wygląda świetnie! Skład jest taki jaki od kilku tygodni szukam! Cieszę się, że tutaj trafiłam ;) Może to będzie idealny krem, którego do dziś nie mogę sobie dopasować ;)
OdpowiedzUsuń