Sylveco, Odżywcza pomadka z peelingiem
O Sylveco już pisałam i moja opinia się nie zmieniła: czego się nie dotknę tej firmy nieustannie mnie zachwyca! Tak było z Lipowym płynem micelarnym, kremem i tonikiem (wkrótce recenzje), tak też jest z pomadką. Nie byle jaką, dla mnie całkowicie innowacyjną, bo pomadką z peelingiem. Zapraszam 🙂
Sylveco, Pomadka do ust z peelingiem
Pomadkę kupiłam w kartoniku, na którym było mnóstwo informacji odnośnie zawartych w niej składników. Mam wrażenie, że to jakaś tajna misja firmy – edukacja. Popieram i podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami! Im większa wiedza konsumentów tym lepiej, bo tym mocniej muszą się strać producenci.
Zakupu dokonałam podczas dermokonsultacji z marką, które bardzo polecam (na FP Sylveco znajduje się info gdzie i kiedy się odbywają). Można pomacać każdy produkt, powąchać, wypróbować. Można pomęczyć konsultantkę pytaniami, a także sprawdzić poziom nawilżenia skóry. Zapłaciłam 9,50 zł, co nie jest wygórowaną kwotą za taki skład, ale o tym później.
Samo opakowanie jest standardowo plastikowe, bardzo skromne, może nie jakoś wyjątkowo piękne, ale praktyczne, nie zacina się, a napisy się nie ścierają. Po intensywnym użytkowaniu przez kilka tygodni wygląda idealnie, jak nowe. Co ciekawe na opakowaniu znów mamy powtórzony skład i słusznie, nie ma się czego wstydzić 😉
Skład: olej sojowy, wosk pszczeli, olej z wiesiołka, cukier trzcinowy, lanolina, masło kakaowe, masło karite (shea), betulina, wosk carnauba, olejek z gorzkich migdałów. Ładnie!
Pomadka się nie łamie, jest zwarta, ale łatwo rozprowadza się na ustach, nie jest tępa. Podczas aplikacji lekko drapie i wykonuje wstępny peeling, pozostawia natomiast drobinki cukru, więc pocierając wargami wykonujemy nimi już dokładniejszy piling. Gdyby je zostawić w spokoju pobędą chwilę, po czym się rozpuszczą. Niestety ja nie mogę się powstrzymać, aby ich nie zjadać (łasuch!).
Balsam zostawia na wargach przyjemną, nie klejącą się warstewkę ochronną. Pachnie słodko, lekko migdałowo, “jadalnie” i naturalnie. Bardzo mi to odpowiada.
Zdjęcia zrobiłam jeszcze przed użyciem, teraz pomadka jest wklęsła i bardziej widoczne są drobinki cukru. Nie zmieniła barwy ani zapachu przez cały okres użytkowania.
Nie trzeba nakładać jej dużo, wystarczą max dwie warstwy, co sprawia, że pomadka jest niesamowicie wręcz wydajna – mam ją kilka tygodni, używam codziennie i dopiero się kończy. Odkąd ją posiadam moje usta są mięciutkie, nawilżone, nie spierzchnięte i co ciekawe mogę sobie pozwolić na rzadsze używanie balsamów niż zazwyczaj.
Usta “same z siebie” lepiej sobie radzą z wszelkim wiatrem, deszczem czy chłodem, nawet jak zapomnę jej użyć nie ma tragedii. Kiedyś to było nie do pomyślenia! Stąd mój wniosek, że pomadka faktycznie głębiej wpływa na skórę ust, regeneruje ją na dłużej niż tylko na ten moment, gdy się na nich znajduje.
Nie wiem jak działa na opryszczkę, bo jej zwyczajnie nie mam.
Polecam ją każdej z Was, jeśli jeszcze jej nie miałyście kupcie i same się przekonajcie. Ja jestem zachwycona, bo jako maniaczka mazideł do ust pierwszy raz się spotykam z tak dogłębnym działaniem i to wcale nie krótkofalowym.
Znacie?







