Babuszka Agafia, Balsam do włosów, peelingi do stóp i ciała
Lubię kosmetyki Babuszki Agafii, choć ostatnio zrobiło się małe zamieszanie. Trzeba sprawdzać składy, co i tak zawsze robię, ponieważ może okazać się, że kupimy już całkiem inny produkt, wytworzony w Estonii. Estońskie wersje Babuszki mają zdecydowanie inne składy, już nie tak naturalne jak te rosyjskie.
Balsam kupimy w wygodnej, smukłej butli za ok. 5 zł/280ml. Skład całkiem przyjemny. Głównie emolienty (nadają blask, chronią przed czynnikami zewnętrznymi, zachowują wilgoć), sok z brzozy (działa ściągająco i pobudzająco), ekstrakt z pięciornika (nawilża, dodaje objętości), organiczny olej lniany (zwiększa wytrzymałość i elastyczność włosów), syberyjski olej cedrowy (intensywnie odżywia). Szczegółowy skład poniżej.
Balsam jest bardzo lekki i delikatnie, przyjemnie pachnie ziołami. Świetny produkt do włosów cienkich i delikatnych, które łatwo obciążyć, ale do włosów grubych i suchych może być zbyt lekki. Cienkie włosy idealnie poskramia, sprawia, że błyszczą i się nie elektryzują, nie przyspiesza przy tym przetłuszczania. Trzeba jedynie uważać podczas nakładania, ponieważ jest bardzo lejący i lubi spływać z włosów, przez co jest średnio wydajny. Nie zauważyłam przyspieszonego wzrostu, ale też używałam go raczej jak odżywki nakładając na kosmyki od 3/4 wysokości. Chętnie go jeszcze kiedyś kupię, jeśli nie zmieni się skład.
Skład: szczegółowy poniżej. Formuła oparta jest na łagodnej substancji myjącej oraz cukrze trzcinowym i melisie, które oczyszczają skórę, usuwając martwy naskórek i zmiękczają. Zawiera także m.in. organiczny olejek rozmarynowy, który usuwa toksyny i zapobiega cellulitowi, a jednocześnie pobudza krążenie. Różeniec górski i syberyjski żeń-szeń dostarczają skórze witamin i antyoksydantów, odmładzając ją. Nie podoba mi się, że scrub posiada także polietylenowe drobinki, które nie rozpuszczają się w wodzie i zanieczyszczają środowisko.
Uwielbiam te saszetki Babuszki, można je bez obaw wziąć ze sobą na wakacje czy gdziekolwiek indziej. Zajmują mało miejsca, są praktyczne i trwałe, a koreczki dobrze trzymają, więc nic się nie wyleje. Nie podoba mi się natomiast, że są do siebie tak bardzo podobne, iż nie znając rosyjskiego łatwo je pomylić :)
Scrub antycellulitowy ma postać czerwonawej galaretki z zatopionymi licznymi drobinkami. Wyraźnie widać tu maleńkie pestki, cukier i nieszczęsne polietylenowe kuleczki. To, co mnie uwiodło to zapach, mogłabym wąchać go godzinami! Czuję tu letnie owoce, malinę, porzeczki, truskawki, wiśnie, istny kompot. Przy czym zapach wydaje się mocno naturalny, dość wyraźny, ale nie męczący i nie za słodki, bardzo przypadł mi do gustu, więc cieszę się, że przez jakiś czas pozostaje na skórze. Produkt nie pieni się w kontakcie z wodą, nie nawilża, ale i nie wysusza skóry. Peeling świetnie oczyszcza skórę dzięki trzech rodzajom drobin - cukier wyraźnie mocniej "drapie", reszta łagodnie masuje, pobudzając krążenie. Produkt pozostawia ciało pachnące, miękkie, gładkie i lekko naprężone. Nie zauważyłam wpływu na cellulit, ale nie łudzę się, że sam peeling dwa razy w tygodniu wystarczy. Jest to po prostu pięknie pachnący scrub do ciała, który można również z powodzeniem użyć do stóp lub dłoni. Kosztuje 5-7zł/100ml.
Skład: Tutaj początek składu nie bardzo mi się podoba: woda, zagęstnik i wodorotlenek potasu jako regulator pH - syntetyczne substancje, odpowiedzialne za konsystencję gęstej galaretki. Dalej mamy m.in. polietylen, czyli znów sztuczne ścierniwo, które zanieczyszcza środowisko, a które łatwo zastąpić choćby cukrem. Następnie mamy zmielone łuski gryki (bogate źródło witamin, ścierniwo), ałtajski miód (bogactwo witamin, chroni skórę przed starzeniem), ekstrakt z trawy cytrynowej (tonizuje, poprawia funkcje ochronne skóry), organiczny olej z melisy (poprawia sprężystość i ujędrnia skórę), olejek lawendowy (tonizuje, nadaje piękny zapach), konserwanty. Szczegóły poniżej, nie nazwałabym tego scrubu naturalnym:
Scrub gryczany posiada konsystencję gęstej galaretki, jak wspomniałam jest to zasługa syntetycznych substancji wysoko w składzie. Drobinki też są liczne, różnej wielkości i w różnych kolorach, całość wizualnie prezentuje się zachęcająco. Muszę wspomnieć, że peeling gryczany jest zdecydowanie delikatniejszy niż cukrowy, łagodniej "drapie" skórę i może się spodobać osobom, które nie lubią mocnych zdzieraków.
Działanie jest w zasadzie dość podobnego do scrubu antycellulitowego, z tym że delikatniejsze. Różnica jest natomiast w zapachu - wersja gryczana wyraźnie pachnie bardziej ziołowo, odświeżająco, pobudzająco, a sam zapach jest intensywniejszy, ale nie pozostaje na skórze. Produkt nie pieni się, a w kontakcie z wodą rozpuszcza i na skórze zostają tylko drobinki masujące. Scrub niestety lekko wysusza moją skórę, więc zazwyczaj balsamuję po nim ciało. Dla mnie jest to najmniej udana wersja tych produktów, raczej nie sięgnę po niego ponownie. Kosztuje 4-7zł/100ml.
Skład: Początek stanowią emolienty i gliceryna, następnie mamy m.in. drobinki polietylenowe (echhh, szkoda, że nie cukier lub zmielone pestki), wosk pszczeli (wygładza skórę, zmiękcza i zabezpiecza przed utratą wilgoci), ekstrakt z babki zwyczajnej (oczyszcza, regeneruje, działa antyseptycznie), organiczny ekstrakt z szałwii (tonizuje i koi skórę), mielona kora wierzby (usuwa zrogowaciały naskórek, odżywia i nawilża). Szczegóły poniżej:
Peeling do stóp ma fajną, lekko kremową konsystencję, która dobrze się rozprowadza na skórze. Zatopione liczne, ostre i bardzo małe drobinki świetnie masują twardą skórę stóp, pozostawiając ją wyjątkowo miękką i wygładzoną. Zapach brzoskwiniowej herbaty, pobudzający i przyjemny, pozostaje dosłownie chwilę na skórze, po czym znika. Zdecydowanie umila cały zabieg i wydaje się naturalny. Scrub nie pieni się. Jest też świetny do masażu rąk, zwłaszcza zniszczonych, z suchymi skórkami - momentalnie wygładza.
Peeling można stosować na dwa sposoby: na suchą skórę, aby dokładnie i dość mocno oczyścić i zmiękczyć skórę lub na wilgotną, kiedy działa nieco łagodniej, więc można go nawet użyć na łydki. Podoba mi się, że pozostawia na skórze leciutką, prawie niewyczuwalną warstewkę ochronną, dzięki czemu skóra nie jest sucha i nie potrzebuje natychmiastowego ratunku w postaci kremu. Kosztuje nawet 3,50zł/100ml. Być może jeszcze go kupię, zwłaszcza na urlop.
Tak się przedstawiają produkty Babuszki, których ostatnio używałam. Nie do końca się zgodzę, że są to kosmetyki w pełni naturalne, choć zawierają sporo fajnych substancji aktywnych. W przypadku tych produktów naprawdę warto czytać składy, ponieważ mogą się zmieniać.
Znacie scruby Babuszki Agafii? Zapachy mają niesamowite, ale chętnie widziałabym inne składniki ścierające zamiast polietylenu.
- Przeczytaj też: Po co i jak czytać składy?
- Przeczytaj też: Babuszka Agafia, Szampon "Aktywator wzrostu"
Babuszka Agafia, Balsam do włosów z cedrem syberyjskim
"Balsam-nalewka do włosów osłabionych i przesuszonych. Pobudza cebulki włosów przyspieszając ich porost i ograniczając wypadanie. Produkt zostawia włosy mocne i zregenerowane, nie obciąża."Balsam kupimy w wygodnej, smukłej butli za ok. 5 zł/280ml. Skład całkiem przyjemny. Głównie emolienty (nadają blask, chronią przed czynnikami zewnętrznymi, zachowują wilgoć), sok z brzozy (działa ściągająco i pobudzająco), ekstrakt z pięciornika (nawilża, dodaje objętości), organiczny olej lniany (zwiększa wytrzymałość i elastyczność włosów), syberyjski olej cedrowy (intensywnie odżywia). Szczegółowy skład poniżej.
Balsam jest bardzo lekki i delikatnie, przyjemnie pachnie ziołami. Świetny produkt do włosów cienkich i delikatnych, które łatwo obciążyć, ale do włosów grubych i suchych może być zbyt lekki. Cienkie włosy idealnie poskramia, sprawia, że błyszczą i się nie elektryzują, nie przyspiesza przy tym przetłuszczania. Trzeba jedynie uważać podczas nakładania, ponieważ jest bardzo lejący i lubi spływać z włosów, przez co jest średnio wydajny. Nie zauważyłam przyspieszonego wzrostu, ale też używałam go raczej jak odżywki nakładając na kosmyki od 3/4 wysokości. Chętnie go jeszcze kiedyś kupię, jeśli nie zmieni się skład.
- Przeczytaj też: Babuszka Agafia, Łopianowa maska do włosów wzmacniająca
- Przeczytaj też: Drożdżowa maska Babuszki Agafii przyspieszająca porost włosów
Bania Agafii, Cukrowy scrub do ciała antycellulitowy
"Produkt efektywnie walczy z cellulitem, oczyszcza, rozszerza pory i usuwa toksyny. Naturalne składniki zmiękczają i wygładzają skórę, przywracając jej sprężystość i elastyczność."Skład: szczegółowy poniżej. Formuła oparta jest na łagodnej substancji myjącej oraz cukrze trzcinowym i melisie, które oczyszczają skórę, usuwając martwy naskórek i zmiękczają. Zawiera także m.in. organiczny olejek rozmarynowy, który usuwa toksyny i zapobiega cellulitowi, a jednocześnie pobudza krążenie. Różeniec górski i syberyjski żeń-szeń dostarczają skórze witamin i antyoksydantów, odmładzając ją. Nie podoba mi się, że scrub posiada także polietylenowe drobinki, które nie rozpuszczają się w wodzie i zanieczyszczają środowisko.
Uwielbiam te saszetki Babuszki, można je bez obaw wziąć ze sobą na wakacje czy gdziekolwiek indziej. Zajmują mało miejsca, są praktyczne i trwałe, a koreczki dobrze trzymają, więc nic się nie wyleje. Nie podoba mi się natomiast, że są do siebie tak bardzo podobne, iż nie znając rosyjskiego łatwo je pomylić :)
Scrub antycellulitowy ma postać czerwonawej galaretki z zatopionymi licznymi drobinkami. Wyraźnie widać tu maleńkie pestki, cukier i nieszczęsne polietylenowe kuleczki. To, co mnie uwiodło to zapach, mogłabym wąchać go godzinami! Czuję tu letnie owoce, malinę, porzeczki, truskawki, wiśnie, istny kompot. Przy czym zapach wydaje się mocno naturalny, dość wyraźny, ale nie męczący i nie za słodki, bardzo przypadł mi do gustu, więc cieszę się, że przez jakiś czas pozostaje na skórze. Produkt nie pieni się w kontakcie z wodą, nie nawilża, ale i nie wysusza skóry. Peeling świetnie oczyszcza skórę dzięki trzech rodzajom drobin - cukier wyraźnie mocniej "drapie", reszta łagodnie masuje, pobudzając krążenie. Produkt pozostawia ciało pachnące, miękkie, gładkie i lekko naprężone. Nie zauważyłam wpływu na cellulit, ale nie łudzę się, że sam peeling dwa razy w tygodniu wystarczy. Jest to po prostu pięknie pachnący scrub do ciała, który można również z powodzeniem użyć do stóp lub dłoni. Kosztuje 5-7zł/100ml.
Łaźnia Agafii, Scrub do ciała gryczany
"Scrub poprawia jędrność i sprężystość skóry. Delikatnie oczyszcza, tonizuje i przygotowuje skórę do kolejnych etapów pielęgnacji. Naturalne składniki przywracają skórze elastyczność i pomagają zachować młody wygląd."Skład: Tutaj początek składu nie bardzo mi się podoba: woda, zagęstnik i wodorotlenek potasu jako regulator pH - syntetyczne substancje, odpowiedzialne za konsystencję gęstej galaretki. Dalej mamy m.in. polietylen, czyli znów sztuczne ścierniwo, które zanieczyszcza środowisko, a które łatwo zastąpić choćby cukrem. Następnie mamy zmielone łuski gryki (bogate źródło witamin, ścierniwo), ałtajski miód (bogactwo witamin, chroni skórę przed starzeniem), ekstrakt z trawy cytrynowej (tonizuje, poprawia funkcje ochronne skóry), organiczny olej z melisy (poprawia sprężystość i ujędrnia skórę), olejek lawendowy (tonizuje, nadaje piękny zapach), konserwanty. Szczegóły poniżej, nie nazwałabym tego scrubu naturalnym:
Scrub gryczany posiada konsystencję gęstej galaretki, jak wspomniałam jest to zasługa syntetycznych substancji wysoko w składzie. Drobinki też są liczne, różnej wielkości i w różnych kolorach, całość wizualnie prezentuje się zachęcająco. Muszę wspomnieć, że peeling gryczany jest zdecydowanie delikatniejszy niż cukrowy, łagodniej "drapie" skórę i może się spodobać osobom, które nie lubią mocnych zdzieraków.
Działanie jest w zasadzie dość podobnego do scrubu antycellulitowego, z tym że delikatniejsze. Różnica jest natomiast w zapachu - wersja gryczana wyraźnie pachnie bardziej ziołowo, odświeżająco, pobudzająco, a sam zapach jest intensywniejszy, ale nie pozostaje na skórze. Produkt nie pieni się, a w kontakcie z wodą rozpuszcza i na skórze zostają tylko drobinki masujące. Scrub niestety lekko wysusza moją skórę, więc zazwyczaj balsamuję po nim ciało. Dla mnie jest to najmniej udana wersja tych produktów, raczej nie sięgnę po niego ponownie. Kosztuje 4-7zł/100ml.
Bania Agafii, Zmiękczający peeling do stóp
"Pomaga odzyskać gładką i delikatną skórę stóp. Usuwa martwy, zrogowaciały naskórek, tak aby skóra stała się miękka i gładka, a składniki aktywne mogły wniknąć głębiej i zapewnić skórze maksymalne odżywienie i nawilżenie."Skład: Początek stanowią emolienty i gliceryna, następnie mamy m.in. drobinki polietylenowe (echhh, szkoda, że nie cukier lub zmielone pestki), wosk pszczeli (wygładza skórę, zmiękcza i zabezpiecza przed utratą wilgoci), ekstrakt z babki zwyczajnej (oczyszcza, regeneruje, działa antyseptycznie), organiczny ekstrakt z szałwii (tonizuje i koi skórę), mielona kora wierzby (usuwa zrogowaciały naskórek, odżywia i nawilża). Szczegóły poniżej:
Peeling do stóp ma fajną, lekko kremową konsystencję, która dobrze się rozprowadza na skórze. Zatopione liczne, ostre i bardzo małe drobinki świetnie masują twardą skórę stóp, pozostawiając ją wyjątkowo miękką i wygładzoną. Zapach brzoskwiniowej herbaty, pobudzający i przyjemny, pozostaje dosłownie chwilę na skórze, po czym znika. Zdecydowanie umila cały zabieg i wydaje się naturalny. Scrub nie pieni się. Jest też świetny do masażu rąk, zwłaszcza zniszczonych, z suchymi skórkami - momentalnie wygładza.
Peeling można stosować na dwa sposoby: na suchą skórę, aby dokładnie i dość mocno oczyścić i zmiękczyć skórę lub na wilgotną, kiedy działa nieco łagodniej, więc można go nawet użyć na łydki. Podoba mi się, że pozostawia na skórze leciutką, prawie niewyczuwalną warstewkę ochronną, dzięki czemu skóra nie jest sucha i nie potrzebuje natychmiastowego ratunku w postaci kremu. Kosztuje nawet 3,50zł/100ml. Być może jeszcze go kupię, zwłaszcza na urlop.
Tak się przedstawiają produkty Babuszki, których ostatnio używałam. Nie do końca się zgodzę, że są to kosmetyki w pełni naturalne, choć zawierają sporo fajnych substancji aktywnych. W przypadku tych produktów naprawdę warto czytać składy, ponieważ mogą się zmieniać.
Znacie scruby Babuszki Agafii? Zapachy mają niesamowite, ale chętnie widziałabym inne składniki ścierające zamiast polietylenu.
Scrub gryczany mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że peelingi nie mają naturalnych drobinek złuszczających :(
OdpowiedzUsuńBalsam chętnie bym wypróbowała :)
Lubię te ich saszetkowe peelingi :)
OdpowiedzUsuńWiele ciekawych produktów jest z tej serii, a ja ciągle nie wybrałam się do sklepu
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty Babuszki Agafii i głównie próbowałam tych do włosów ;) Być może kiedyś skuszę się na ich produkty do ciała :)
OdpowiedzUsuńLubię tę markę. Jak na razie nie trafił mi się bubel :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam żadnego z tych kosmetyków, ale odkryłam u siebie cały sklep tylko z kosmetykami Babuszki Agafiz
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich maseczki do twarzy, bardzo dobrze mi służyły :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, saszetki idealne na wyjazd. Tych akurat nie miałam produktów :)
OdpowiedzUsuńLubię te saszetki Babuszki, chociaż mojego dziada cellulitu niczym nie da się zwalczyć:)
OdpowiedzUsuńSporo już czytałam o tej firmie i chociaż niektóre produkty mnie kusza to nie mogę się przekonać...
OdpowiedzUsuńMi się nie podoba skład tego balsamu do włosów przez konserwanty MIT, które unikam :(
OdpowiedzUsuńTe peelingi także zepsuli przez dodatek polietylenu :( z przedstawionych kosmetyków znam tylko peeling do stóp i jakoś tak przeciętnie u mnie wypadł ;). Kiedyś ta marka była dla mnie takim pewniakiem, a jak się okazało, to trzeba znać się na INCI, żeby nie kupić naturalnopodobnego produktu...
Agafia do włosów się u mnie nie sprawdza ;/
OdpowiedzUsuńJa tak średnio lubię ich produkty.. peelingi kocham wszelkiego rodzaju ale babuni nie ufam do końca 90% u mnie się nie sprawdza a 10% jest całkiem ok. Chyba najbardziej postawiłbym na balsam do włosów :)
OdpowiedzUsuńScrub cukrowy zdaje się być fajny, ja lubię Babuszkę i chętnie sprawdzam ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam nic z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam produkty BA <3 Wiele z nich jest moimi ulubieńcami :)
OdpowiedzUsuńMam scrub antycellulitowy, ale leży jeszcze w zapasach. ;) Odżywki, maski do włosów też.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu miałam od Babuszki brzozowy peeling do ciała (też w saszetce). Zdzierał tak sobie, ale pachniał cudownie lasem.
OdpowiedzUsuńU mnie takie kremowe, balsamowe szampony kompletnie się nie sprawdzają. Zawsze mam wrażenie, że włosy są jakieś oblepione. Bardzo lubię produkty w tych saszetkach, a w szczególności maskę z mlekiem łosia do której koniecznie muszę wrócić :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja kupiłam 2 szampony i okazało się, że one z Estonii ;/
OdpowiedzUsuń